Skip links

„Jaka jest prawdziwa moc 1,5% podatku?” opowiada beneficjent, Wojtek Miszewski

Wojtek to urodzony społecznik. Pełen energii, humoru, dystansu i zdrowego podejścia do życia. Swoją osobowością przyciąga nie tylko nas, ale i ludzi. Jeżeli lubicie jazdę na rolkach i ciekawe inicjatywy, to na pewno kojarzycie Rolki Reggae Rajd, który zainicjował Wojtek i jego żona Agata. Od 2017 liczba rolkarzy zaangażowanych i biorących udział w wyścigu robi imponujące wrażenie. To są blaski życia Wojtka, a cienie to niebezpieczna choroba nowotworowa. To ona sprawia, że Wojtek odłożył pracę zawodową i jako priorytet potraktował samego siebie i swoje zdrowie. Niestety, leczenie jest bardzo kosztowne i zmusza do korzystania z pomocy dobrych ludzi. Właśnie o tej pomocy, potrzebach i planach porozmawiamy z Wojtkiem Miszewskim.

Chyba nie ma drugiej tak pozytywnej osoby jak Ty Wojtku. Skąd Ty bierzesz te pokłady optymizmu?

Tak naprawdę to nie wiem ja zawsze powtarzam, że moc z ,,góry” przychodzi jak kto wierzy w tą ,,górę” Staram się zawsze szukać dobrych rzeczy w tym co nas spotyka. Nawet w tych ciężkich jak moja choroba próbuje dostrzec coś dobrego, choć zdaje sobie sprawę że brzmi to dziwnie. Jak w chorobie można znaleźć coś dobrego. Wierz mi! można, ale to głęboki temat i chyba nie na tą rozmowę.

Jak się miewasz dzisiaj? Ile czasu minęło od diagnozy?

Jak na gościa po 18 cyklach chemioterapii i całkowitej resekcji żołądka, nie narzekam, choć życie bez niego nie jest łatwe. Od diagnozy minęło dokładnie 2 lata i 2 miesiące.

Całe te procedury medyczne, ciągłe kontrole są bardzo kosztowne i czasochłonne. Nie wszystko da się pokryć z własnej kieszeni czy korzystając z publicznej opieki medycznej. Jak pozyskujesz dodatkowe środki?

Tak, kontrole z ramienia szpitala są na tą chwilę co 3 miesiące to są badania kontrolne stricte pod kątem nowotworów, ale chemioterapia niestety uszkadza wszelkie narządy plus brak żołądka jest to niesamowite obciążenie dla organizmu. Trzeba się odpowiednio suplementować, odpowiednia dieta częste badania, a nie wszystko jest refundowane i ciężko jest to pokryć z własnej kieszeni, zwłaszcza gdy renta jest niska jak w moim przypadku. Na szczęście przez lata naszych akcji dla innych nie jestem całkiem anonimowy i łatwiej mi zbierać na siebie. Było kilka akcji na moją zbiórkę dlatego powiem uczciwie, że gdybym nie był podopiecznym Fundacji Moc Pomocy, to słabo by to wszystko wyglądało… ciężko byłoby to ogarnąć z własnych środków.

Jaki jest w tym udział 1,5% podatku? Czy to dobra opcja pomocy innym?

To jest niesamowita prosta i łatwa droga pomocy innym. Tak naprawdę nic nie trzeba robić, tylko wpisać parę numerków w papier, a jeżeli tego nie zrobiliby i tak państwo zrobi to za nas. To pokazuje, że lepiej samemu wybrać na co przeznaczyć środki z 1,5%. Bardzo fajna i prosta rzecz, a niesamowicie pomocna dla potrzebujących.

Na co przeznaczasz te środki? Jakie są Twoje potrzeby medyczne?

Jak mówiłem wcześniej, niesamowicie ważna w moim przypadku jest suplementacja, czyli odpowiednie witaminy, minerały wszystko co potrzebuje mój organizm a niestety nie ma skąd pobrać. Ja mam zupełnie inne wchłanianie niż u zdrowych ludzi. Organizm wszystko inaczej przyswaja albo wcale. Niestety suplementy, które używam nie są refundowane. Do tego dochodzą częste wyjazdy do szpitala i wizyty, czasem prywatne (bo szybciej możemy się dostać do lekarza). To wszystko kosztuje.

Dużym wsparciem jest dla Ciebie Agata. Twoja choroba to jednak duży sprawdzian dla relacji i konieczność przedefiniowania na nowo pewnych rzeczy. Jak dbacie o siebie na co dzień?

Ja z pełną odpowiedzialnością powiem i mówię , że gdyby nie Agatka mnie już by tutaj nie było. Jak zachorowałem ona wzięła na siebie wszystkie obowiązki, które były na mojej głowie, plus swoje własne i moją chorobę. Ja miałem tylko skupić się i całą energię skoncentrować na leczeniu. Mimo tego wszystkiego staramy się nawzajem dbać o nasz związek. Zresztą mamy takie szczęście, że faje się dopasowaliśmy jak to słynne powiedzenie ,,dwie połówki”. My się po prostu kochamy, a jak się kogoś kocha to wierz mi, że wiesz co robić na co dzień  Do tego jak zachorowałem to wbrew wszystkiemu nasz związek się jeszcze bardziej umocnił. Zdaliśmy sobie sprawę jak życie jest ulotne, jak wszystko może się zmienić w jednej sekundzie, dlatego celebrujemy każdą chwilę którą spędzamy razem. Tu i teraz się liczy, bo jutra może nie być…

Mimo takiej diagnozy, Twoja pasja i zaangażowanie w projekt Rolki Reggae Rajd nie słabnie, a można nawet stwierdzić, że rośnie w siłę i popularność tego wyścigu stale rośnie. Czy to pomaga Ci przetrwać trudne chwile, skupić się na czymś innym niż badania? Czy ten świat rolek staje się teraz dla Ciebie odskocznią?

Tak to się zrobiło że faktycznie nasz projekt Rolki Reggae Rajd wraz z moją chorobą rozwinął się jeszcze bardziej. Mimo że rolek nie miałem na nogach dwa lata i nie wiadomo czy jeszcze kiedyś założę. Ja jestem z tych, którzy wierzą, że wszystko dzieje się po coś. Dlatego trafiłem na oddział onkologii dla dorosłych i mogę zobaczyć od strony pacjenta jakie tam są potrzeby, a są duże! Przez lata naszej działalności uzbierało się wokół nas dużo dobrych serc i teraz wykorzystujemy to do organizowania obecnych akcji, co dla mnie jest chyba formą terapii. Organizacja tych akcji zajmuje dużo czasu i miejsca w głowie, czyli zostaje mniej czasu na myślenie o chorobie, badaniach i na negatywne myśli.

A pamiętasz początki tego projektu?

Pomysł Rolki Reggae Rajd narodził się z dwóch rzeczy rolek i muzyki reggae. Rolki wprowadziła do naszego związku Agatka, która jeździ na rolkach chyba od 35 lat żeby nie skłamać. Ja wprowadziłem do naszego związku muzykę reggae. Muzyka reggae to nie tylko muzyka, to jest przesłanie między innymi do pomagania słabszym potrzebującym. Pierwsze nasze akcje to były wielokilometrowe rajdy jeździliśmy po Polsce zbierając na potrzebujące dziecko i stąd Rolki Reggae Rajd. Połączenie dwóch pasji.

Rolki to styl życia?

W naszym przypadku to chyba tak, rolki plus reggae to nasz styl życia. Choć teraz pod słowem rolki kryje się wiele, nie tylko but z kółkami  Wiem, że brzmi to jakoś wyniośle, ale tak jest. To nasz sposób na życie. Rolki to pomoc dla innych i dla nas.

Rajd jest trochę też dla innych, dla Lubisiów jak to mówisz, a co robisz dla siebie?

No i znowu odpowiem niestandardowo  To, co robię dla innych, daje niesamowitą siłę dla mnie. Co siejemy, to zbieramy a co dajemy innym, wraca do nas z podwójną siłą. Dajemy radość, otrzymujemy radość, itd. Ale też mam czas na rzeczy dla siebie, takie zwykłe jak muzyka, film czy książka.

Jakie masz plany na rozwój Rajdu, na siebie i przyszłość? Jak znamy Twój potencjał, to pewnie apetyt na więcej i więcej Cię nie opuszcza?

Szczerze, nie mam planów. Choroba pokazała mi że z planowaniem to różnie może być. Tu i teraz jest najważniejsze. Pewnie! Jakiś tam delikatny zarys jest tego co byśmy chcieli dalej robić , ale to tylko zarys. My generalnie działamy spontanicznie, pod wpływem chwili – jest ten moment, jest ta iskra i działamy! Później jest ogień, sam się tworzy. My tylko zapalamy iskierkę.

Obyście zawsze znaleźli siłę i motywację do zapalania iskierek!

Dziękuję!

Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.