Amputacja nogi i co dalej? Jak żyć po amputacji kończyny dolnej? Psycholog radzi.
Amputacja generalnie jawi się jako ostateczne rozwiązanie po długotrwałej diagnostyce i wykorzystaniu wszelkich dostępnych metod leczenia lub sposób na uratowanie człowieka w przypadku poważnego uszkodzenia i dysfunkcji kończyny w wyniku wypadku. Niektórzy mają możliwość przygotowania się na operację, są uprzedzeni o planowanym zabiegu i mogą w zróżnicowany sposób sobie pomóc. Czasami stawiają na oryginalny pomysł imprezy „pogrzebowej” kończyny i wejście w nowe życie, a czasami konsultują się z psychologiem, aby umożliwić sobie najłagodniejszy proces przejścia. Ci, który stracili kończynę w wypadku najczęściej nie mają takiej szansy i budzą się już po operacji amputacji. Co warto wtedy zrobić? Jak przygotować się do amputacji i jak sobie radzić po niej? Jak można pomóc takiej osobie? O wyzwaniach stojących przed pacjentem i jego rodziną opowiada nam Pani Patrycja Frania – pedagog, coach, trener, terapeuta, doradca rodzinny.
Amputacja to zawsze ostateczność, ale czasami nie ma innego wyboru. Jak się przygotować psychicznie do zabiegu? Co warto zrobić przed operacją?
Jeżeli mamy sytuację taką, że pacjent jest świadomy nadchodzącej operacji ma szanse się do tej amputacji przygotować lub rozważamy taką opcję leczenia, to możemy zastanowić się i zdefiniować wszystkie „za” i „przeciw”. Oczywiście, wsparcie psychologiczne i terapeutyczne jest również opcją wartą rozważenia, jeżeli jest w nas ta gotowość do podjęcia terapii. Tak myślę, że warto byłoby potraktować ten czas jako możliwość pożegnania się z tym, co jest dla nas ważne. Dokładnie tak, jak przygotowujemy się do pożegnania z chorującą, odchodzącą, ważną dla nas osobą. Nie jesteśmy w stanie do końca się na amputację przygotować i przewidzieć swoich reakcji na nową rzeczywistość, ale ten czas możemy spędzić w kontakcie z psychoterapeutą na budowaniu swojej wartości i świadomości i zaopiekowaniu się sobą.
Niektórzy urządzają „pogrzeb” kończynie, robią coś „po raz ostatni”, spełniają marzenie możliwe do realizacji jeszcze np. „na dwóch nogach”. Czy takie symboliczne pożegnanie z kończyną jest czymś dobrym? Może ułatwić proces godzenia się z faktem zmiany życia itd.?
Wszystko zależy od osoby i tutaj nie ma jednego dobrego rozwiązania. Natomiast faktycznie jest tak, że wszystkie rytuały, które możemy podzielić na rytuały zamykania (kończące coś) i rytuały otwierania (rozpoczynające), i one tą swoją symboliką mogą ułatwić domknięcie pewnego etapu. Myślę sobie o tym, że jeżeli mamy gotowość na taki rytuał domknięcia, pożegnania to warto się zastanowić również nad tym, czy mamy w sobie gotowość na taki rytuał powitania tego co nowe, przyjęcia tego, że nowy dzień zaczynamy z nową sytuacją, z nową jakością życia i „nowym ja”.
Pierwsze tygodnie po amputacji nie są łatwe. Bóle fantomowe, dolegliwości bólowe, usztywnienie kończyny, nauka przesiadania się na wózek i podstawowych obowiązków. Zdecydowanie może się to odbić na psychice, nawet jeżeli początkowo mieliśmy pozytywne nastawienie do całej operacji. Jak sobie poradzić?
Pomocne może być tutaj podejście jak do otwarcia czegoś nowego. Niektórzy po przeszczepie świętują rocznice tego dnia jako nowe urodziny i może warto pójść w ślady takiego postępowania. Oczywiście, pierwsze tygodnie po operacji są naznaczone bólem i oswajaniem się z nową rzeczywistością, powinniśmy dać sobie czas na cały wachlarz emocji, który się wówczas pojawi. Jeżeli nie czujemy się na siłach, aby samodzielnie sobie z tym poradzić i jesteśmy otwarci na współpracę z psychoterapeutą, zachęcam do jej podjęcia.
Co w przypadku nagłego urazu – utraty kończyny po wypadku komunikacyjnym, na który nie byliśmy przygotowani? Jak sobie poradzić z zupełnie nową rzeczywistością?
Pewnie można byłoby odpowiedzieć, że im szybciej zaczniemy pracę u terapeuty tym lepiej, ale jakoś zatrzymała mnie ta odpowiedź, bo wszystko zależy od naszej gotowości na podjęcie współpracy psychoterapeutycznej. Nie wszyscy jesteśmy gotowi na takie otwieranie się przed obcą osobą, aby opowiedzieć o sobie, o swoim życiu, o tragedii, o żałobie, którą właśnie przechodzimy. Mamy takie osoby, które po amputacji poradziły sobie z tym w pełni samodzielnie, ale mamy też osoby, które potrzebowały wsparcia z zewnątrz. Natomiast to, co jest bardzo ważne, niezależnie od tego czy to będzie psycholog, terapeuta czy to być może będzie koleżanka, kolega przyjaciel albo przyjaciółka, najważniejsza jest rozmowa. Rozmowa o emocjach, które się w nas w związku z tym pojawiają, mam tu na myśli czasem ogromny smutek, czasami ogromna złość, poczucie bezsilności poczucie ulgi, które rzadziej się pojawia w nagłych sytuacjach, a częściej w tym procesie przygotowania do amputacji. Niezależnie od zabarwienia tych odczuć bardzo ważne jest, żeby nazywać te emocje na głos, opowiedzieć o nich komuś, a nie zostawiać w środku bo te niewypowiedziane emocje i odczucia nie będą nam służyły. Dla mnie osobiście jest to o takim współprocesie takiego fizycznego gojenia się rany. Blisko jest mi do takiego holistycznego podejścia, że człowiek tworzy pewną jedność ciała i psychiki. W momencie kiedy dajemy sobie radę z naszą psychiką i ona jest poukładana i nam służy, to my też widzimy u pacjentów, że ten proces fizycznego gojenia się następuje szybciej, następuje łatwiej.
No właśnie, bo ja dotarłam do takich informacji, że psychoterapia bywa pomocna przy bólach fantomowych. Rzeczywiście?
Tak, bo znowu mówimy o tym połączeniu umysłu i ciała. Faktycznie, bóle fantomowe są tymi bólami, które tworzy nasza głowa i różnymi metodami terapeutycznymi możemy z nimi pracować. Efekty są różne i nie zawsze prowadzą do pełnego ustąpienia bóli fantomowych, natomiast badania, które pokazują że praca terapeutyczna poprawia jakość naszego życia. Pozwala nam szukać różnych pomysłów, różnych rozwiązań w momencie kiedy te bóle zupełnie nie ustają, ale się pojawiają, jak radzić sobie w ogóle, by nie były tak bardzo dokuczliwe, tak bardzo utrudniające funkcjonowanie na co dzień.
Czy wsparcie rodziny, przyłączanie się do grup osób po amputacjach i udział w konferencjach może zastąpić wsparcie psychologa?
Oczywiście, wsparcie najbliższych jest bardzo ważne, ale musimy też pamiętać żeby obserwować się wzajemnie. Jako bliscy chcielibyśmy wesprzeć drugą osobę, zapewnić ją o wielu wspaniałych doświadczeniach, jakie jeszcze przed nią, ale musimy pamiętać, że ona w danym momencie może jeszcze przeżywać żałobę i nie być gotowa na takie hurraoptymistyczne spotkania. Wówczas może poczuć się niezrozumiana. To dlatego podkreślałam, jak ważna jest rozmowa z bliskimi o emocjach i potrzebach.
Czy jest jakiś termin ważności, kiedy warto pójść na terapię po leczeniu? Czy jeżeli minęło 30 lat od amputacji, to czy terapia ma jeszcze jakiś sens?
Terapia nie ma terminu ważności (uśmiech). Niezależnie od tego ile lat wstecz coś wydarzyło, to może być pomocna. Oczywiście, im wcześniej uda nam się trafić pod opiekę specjalisty, tym można powiedzieć, że lepiej z pewnymi zastrzeżeniami. Jeżeli traktujemy utratę kończyny jako traumę, to można to przepracować niezależnie od czasu, który minął od wydarzenia na nasze funkcjonowanie, na strukturę naszej osobowości, w jakiś sposób kształtują nas, nasze podejście do świata i życia. W tym momencie psychoterapia może pomóc pewne rzeczy ponazywać, zobaczyć, nauczyć się inaczej reagować, inaczej funkcjonować, nawet po bardzo długim czasie.
Czasami amputacji muszą być poddane małe dzieci. Czy praca terapeutyczna powinna obejmować też osoby w bardzo młodym wieku?
W sytuacji, gdy amputacja następuje gdy jesteśmy dziećmi, to ja się zatrzymuję i sprawdzam, z kim bardziej potrzeba pracować. Czy, jeżeli rodzina zgłasza się na terapię, czy bardziej trzeba się sfokusować na dziecku czy być może na rodzicach tego dziecka. Czasami tego wsparcia psychologicznego potrzebują dorośli, dla których niepełnosprawność dziecka może się wiązać z jakąś utrata marzeń, też pewnym procesem żałoby, a czasami z wieloma znakami zapytania, np. jak mogę to dziecko wspierać? Czasami więc widzę większą zasadności pracy z dorosłymi w takich sytuacjach, a niekoniecznie bezpośrednio z dzieckiem. Niekiedy dziecko jest w stanie sobie dużo lepiej poradzić niż my, dorośli.
Czasami jest tak, że jako dzieci nie zauważamy swojej odmienności, niepełnosprawności lub nie traktujemy jej negatywnie, a to kontakty z grupą rówieśniczą dookreślają nas. Czasami dopiero w wieku nastoletnim uderza nas ta niepełnosprawność i zauważamy szereg dysproporcji pomiędzy nami a rówieśnikami i zaczynamy sobie stawiać pytania o atrakcyjność, o naszą wartość lub przyszłość.
Takie pytania, znaki zapytania na temat fizyczności i atrakcyjności, czy kiedykolwiek stworzymy rodzinę czy ktoś zaakceptuje nas takimi jakimi jesteśmy pojawiają się u każdego człowieka, u każdego nastolatka bez względu na to czy jest osobą z niepełnosprawnością czy jest w tzw. „normie”. Gdyby postawić ich naprzeciwko siebie to jest bardzo duża szansa, że z ogromnym zdziwieniem patrzyliby na siebie słysząc, że te pytania są naprawdę do siebie bardzo podobne. Praca tutaj jest bardzo zbliżona, bo trafiają do nas nastolatkowie, którzy cierpią na brak pewności siebie i zaburzenia postrzegania własnej wartości.
Tak, to bardzo budujące, że niezależnie od stanu zdrowia szereg przemyśleń i problemów jest taka sama. Takie przypomnienie, mam nadzieję, że pozwoli uwypuklić właśnie podobieństwa między nami. Bardzo dziękujemy za rozmowę!
Ja również dziękuję.