Skip links

Seksualność po urazie rdzenia – o swoich doświadczeniach opowiada Tomasz Osóbka

Seksualność to więcej niż akt fizyczny. To intymność, emocje, potrzeba bycia blisko, zauważonym, dotkniętym. To także sposób budowania relacji, akceptacji siebie i drugiego człowieka. Dla wielu osób z niepełnosprawnością – a zwłaszcza seksualność po urazie rdzenia kręgowego – to temat bolesny, zepchnięty na dalszy plan lub… owiany ciszą.

Cisza ta jednak nie oznacza, że potrzeby znikają. Wręcz przeciwnie – pozostają żywe, ważne i bardzo ludzkie.

Co wpływa na seksualność po urazie kręgosłupa?

Wszystko zależy od poziomu uszkodzenia rdzenia i tego, czy występuje paraplegia (porażenie kończyn dolnych), czy tetraplegia (porażenie wszystkich kończyn). Istotne jest też, czy zachowane zostało czucie, kontrola zwieraczy, a także ogólny stan psychofizyczny osoby.

Ale niezależnie od diagnozy, jedno jest pewne: seksualność nie znika po urazie. Ona się zmienia. Czasem trzeba ją odkryć od nowa. Czasem – nauczyć się zupełnie innego języka bliskości, ciała, dotyku.

I właśnie dlatego tak ważne jest, by o tym mówić. Bez tabu. Bez wstydu. Z odwagą i empatią.

„Nie wszystko straciłem”. Tomek o seksualności po urazie rdzenia

Tomasz Osóbka to aktywista na rzecz osób z niepełnosprawnością (można podejrzeć jego życie na instagramie: @tomaszosobka). Ponad 30 lat temu uległ wypadkowi, w konsekwencji którego doszło do urazu rdzenia. Ten moment zmusił do zatrzymania i odbudowania swojego życia na nowo, a w tym percepcji na przyjemność własną ale też partnerki.

Dziś, kilkadziesiąt lat później, dzieli się z nami swoją drogą. Z humorem, szczerością i spokojem. Na co dzień pokazuje swoje życie na Instagramie i udowadnia, że wszystko jest możliwe: życie rodzinne, seksualne, zawodowe, prywatne i społeczne. Nie traci też ducha podróżnika i cieszy się z możliwości odwiedzania kolejnych punktów na mapie.

Nam opowie o wielu aspektach seksualności po urazie rdzenia, jakie poznawał zarówno przed, jak i po wypadku. To prawdziwa kopalnia wiedzy i dystansu. Przekonajcie się sami!

IWONA: Cześć Tomku, dziękuję, że zgodziłeś się na rozmowę, i to w temacie tak intymnym, owianym tabu i niedopowiedzeniami.

TOMEK: Dziękuję, że się odezwałaś! Mam wrażenie, że Renia (red. @zaniczka) maczała tutaj paluszki – zawsze skłania mnie do większej aktywności w social mediach. Będę musiał się z tym zmierzyć i zmienić formę pisaną, którą uwielbiam i czuję się w niej bardziej swobodnie, na content video.

IWONA: Oczywiście, zachęcam do stawiania sobie wyzwań! [śmiech] Przechodząc do naszego głównego tematu. Ile miałeś lat, gdy doznałeś tego urazu?

TOMEK: Miałem dokładnie 18 lat i 6 dni. [śmiech] Tak, liczyłem. To był taki moment w życiu, kiedy dopiero zaczynasz się cieszyć dorosłością – dowód osobisty w kieszeni, marzenia o podróżach, o niezależności… a tu nagle – stop. Wszystko się zatrzymuje. Czujesz, jakby ktoś ci podciął skrzydła. Ale wiesz, z czasem uczysz się żyć z tym na nowo. Trochę jakby zbudować siebie od podstaw, tylko na innych warunkach.

IWONA: No właśnie, to wiek, w którym się randkuje, odkrywa siebie, seksualność…

TOMEK: Zdecydowanie. To jest ten moment, kiedy człowiek już coś o sobie wie. Ja byłem dosyć dojrzały – serio. [śmiech] Interesowały mnie relacje, emocje, nie tylko to, co powierzchowne. Nie byłem typem macho, ale lubiłem bliskość. Lubiłem rozmawiać, poznawać ludzi. Seksualność to była dla mnie bardziej droga do budowania więzi niż tylko fizyczna potrzeba.

IWONA: Jak wyglądało Twoje życie towarzyskie i seksualne przed urazem?

TOMEK: Oj, bardzo aktywnie! Mieliśmy paczkę znajomych, z którymi praktycznie codziennie coś się działo – ogniska, imprezy, wyjścia. Randki były, wiadomo. [śmiech] Miałem wtedy też sporo energii, uprawiałem sport, czułem się dobrze we własnym ciele. Nie miałem kompleksów. Moje ciało mnie słuchało, a ja czułem się w nim jak u siebie. Seksualność była naturalną częścią życia.

IWONA: A co się zmieniło po wypadku? Jak to wpłynęło na Twoje postrzeganie siebie?

TOMEK: Wszystko się przewartościowało. W pierwszych miesiącach po urazie nie myślisz o seksie, tylko o tym, czy sam siądziesz, czy wstaniesz z łóżka. Pamiętam, że przez długi czas ruszałem tylko szyją – reszta ciała była dla mnie jakby obca. Seksualność zeszła na dziesiąty plan. Skupiłem się na przetrwaniu. I wtedy wiele relacji się rozpadło. Nie dlatego, że ktoś był zły – po prostu nie każdy potrafił towarzyszyć w takim procesie. Ja też nie wiedziałem, jak mówić o swoich potrzebach.

IWONA: Myślisz, że może to wynikać z faktu, iż często nie wiemy jak traktować osobę po wypadku,z  nabytą niepełnosprawnością? Ja jestem po amputacji i często słysze od osób mi bliskich, że bali się np. mówić o tym, że byli na rowerze bo ja na nim nie jeżdżę, a nie chcieli mnie urazić, czy nawet koleżanki pytały, czy (w lecie!) mogą założyć krótką spódniczkę.

TOMEK: Wiesz, nie wiem czy to był główny powód… Myślę, że po prostu nasze drogi naturalnie się rozchodzą z osobami ze szkoły średniej.

IWONA: Myślałeś wtedy, że to już koniec życia seksualnego?

TOMEK: Szczerze? Nie pamiętam dokładnie. Chyba nie dopuściłem tego myślenia do siebie. Spotykałem się wtedy z dziewczyną, ale oboje wiedzieliśmy, że to nie przetrwa. Miałem wrażenie, że rodzice bardziej trzymali się tej relacji niż ja. [śmiech] W końcu sam jej powiedziałem: jako kolega cię wspieram, ale jako chłopak – odpuść. I wiesz co? Po latach spotkaliśmy się, powiedziała: „byłam młoda i głupia”. No cóż… życie.

IWONA: Jakie miałeś wtedy największe obawy?

TOMEK: Bałem się, że przestanę być mężczyzną – w takim klasycznym sensie. Że nie będę pociągający, że ktoś mnie nie zechce. Ale potem zrozumiałem, że seksualność to nie tylko sprawność ciała. To też głowa, emocje, relacja. Zacząłem poznawać ludzi przez internet. Gadu-gadu to było moje centrum świata! [śmiech] Ono jeszcze istnieje?

IWONA: Istnieje i ma się dobrze! Teraz ludzie rezygnują z takiego eksponowania na rzecz większej anonimowości, a GG to zapewnia…

TOMEK: Rozmawiałem z różnymi osobami – dziewczynami, chłopakami, ludźmi w każdym wieku. I wiesz co? To dało mi siłę. To pokazało, że jestem ciekawy. Że mam coś do powiedzenia.

IWONA: Pamiętasz swój pierwszy raz po urazie?

TOMEK: Oczywiście. Pamiętam wszystko – i wcale nie dlatego, że było śmiesznie, tylko… prawdziwie. Nie pamiętam jakiegoś wielkiego stresu… tym bardziej wydaje mi się, że to byłem ja bardziej doświadczony niż osoba, z którą takie doświadczenie mieliśmy. Zaczęło się od rozmów. Od zaprzyjaźnienia. Nie było presji. Partnerka była młodsza, ale bardzo świadoma. To ona dążyła do bliskości. Ja podszedłem do tego tak, że wolałem być dobrym wspomnieniem i dobrym doświadczeniem niż kimś, o kim chcę się zapomnieć. Wydaje mi się, że wszystko przebiegło dobrze i wydaje mi się, że każdy z nas może to dobrze wspominać. Ale wszystko wyszło naturalnie. To było takie… ciepłe. I potrzebne. I, co ciekawe, ten związek nie przetrwał długo, ale zostawił we mnie bardzo ważne poczucie: „mogę być kochany”.

IWONA: Dlaczego nie wyszło?

TOMEK: Skończyła szkołę średnią, wyjechała na studia i.. i tak to się rozeszło. Wiedziałem, że do tego dojdzie, bo to naturalna kolej rzeczy, że idziemy do przodu.

IWONA: Ale powiem Ci, że jak tak wspominasz o tym końcu związku ze względu na podjęcie studiów, to wydaje mi się, że to jest bardzo częsta sytuacja, niezależnie od stanu zdrowia.

TOMEK: Tak, oczywiście!

IWONA: Jak poznałeś swoją żonę (red. @monikaosobka)?

TOMEK: Swoją aktualną żonę, i mam nadzieję, że jedyną. Wróć, ja to wiem! [śmiech] Monikę poznałem w czasach nastoletnich tak naprawdę. Nasze drogi wielokrotnie się krzyżowały, mieliśmy wspólnych znajomych, spotykaliśmy się przy okazji różnych wydarzeń kulturowych, ale wówczas nie strzeliła w nas strzała Amora [śmiech].

IWONA: Kiedy “kliknęło”?

TOMEK: Wiele lat później…Przy okazji spotkania z kolegami i koleżankami z klasy maturalnej, jeszcze za pośrednictwem Naszej-Klasy koledzy pomogli mi założyć stronę. Monika odnalazła dane kontaktowe właśnie poprzez tą stronę. Zadzwoniła i.. i dzwoni do dzisiaj [śmiech]. Po 3 miesiącach pisania spotkaliśmy się, a po kolejnych 2 miesiącach podjęliśmy decyzję o ślubie. Mamy za sobą 16 lat małżeństwa. Kochamy się i nie żałujemy ani jednej chwili.

IWONA: Wspaniały staż! Dużo miłości! Uwielbiam Was śledzić na Instagramie.

TOMEK: Dziękujemy.

IWONA: Rozmawialiście z Moniką o seksualności na początku?

TOMEK: Tak. I to był klucz. Zanim się spotkaliśmy na żywo, Monika wiedziała wszystko – że jestem po urazie, że jestem na wózku, że mam ograniczenia. Ale też że jestem człowiekiem. [śmiech] Nie udawałem rehabilitanta, choć długo mówiłem, że „zajmuję się rehabilitacją” i ludzie myśleli, że pracuję w ośrodku!

IWONA: [śmiech] tak to zabrzmiało!

TOMEK: Wiem [śmiech] To były czasy Gadu-Gadu, tam jest się bardziej anonimowym, ale zawsze przychodził ten moment, kiedy oczywiście odsłaniałem kartę, co doprowadzało do tego, że gdzieś tam zaczynaliśmy mówić o sobie bardziej szczegółowo i bardziej szczerze. Ale wiele osób… bardziej, że tak powiem… bystre osoby zawsze już rozumiały, że jest coś raczej w tym kierunku ze mną. Nawet jedna osoba powiedziała, że jesteś zajebisty. Co jest z tobą, że jesteś jeszcze sam?

IWONA: Znam to!

TOMEK: No i tak naprawdę od tego momentu zaczęła się taka szczerość i przedstawienie siebie w tym świetle. Natomiast w którymś momencie stwierdziłem, że absolutnie nie będę robić tego w ten sposób. Zacząłem mówić wprost: „jestem na wózku, rehabilituję się”. I wiesz co? Ci, którzy zostali – byli prawdziwi. A z Moniką? Od pierwszego spotkania wiedziałem, że to będzie coś więcej.

IWONA: Czasem musi “kliknąć”. Zaczęliśmy mówić o Twojej żonie… rozmawialiście o seksualności i możliwych wyzwaniach związanych z niepełnosprawnością?

TOMEK: Tak. I generalnie zastanawiałem się, czy padło pytanie, czy mogę (uprawiać seks), ale nie przypominam sobie aby wystąpiło w ten bezpośredni sposób. Ale to tak naprawdę było od samego początku jasne. Jakby określałem, że uraz, który mam objawia się różnie i różne mogą być ograniczenia. Każdy ma zupełnie inaczej. To tak naprawdę jedna osoba do drugiej jest niepodobna. U mnie akurat nie było z tym problemów. Czy miałem obawy? Miałem. Bo zastanawiałem się, czy jestem w stanie dać satysfakcję partnerce i czy ja będę miał z tego taką satysfakcję, na jaką liczyłem. Akurat w moim przypadku wszystko wyszło w porządku.

IWONA: Cieszę się. Potwierdza to ten 16-letni staż! [śmiech]

TOMEK: Także akurat pod tym kątem nie mogłem się skarżyć. Myślę, że obecna kochana rządka naszej chyba też.

IWONA: Zmieniła się Twoja seksualność przez te wszystkie lata?

TOMEK: Bardzo. Stała się… uważniejsza. Może mniej dynamiczna niż kiedyś, ale bardziej świadoma. Dotyk znaczy więcej. Bliskość jest bardziej intensywna. Zmieniasz perspektywę – bo musisz. Ale to nie znaczy, że tracisz. Czasem nawet zyskujesz. No i to, że ciało uczy się nowych reakcji – to też jest fascynujące. Rehabilitacja seksualna działa. Tylko trzeba dać sobie czas.

IWONA: Jak już wywołałeś wsparcie w postaci rehabilitacji seksualnej… korzystałeś kiedyś ze wsparcia specjalistów – psychologa, seksuologa?

TOMEK: Nie. Ale nie dlatego, że byłem twardzielem. Po prostu jakoś zawsze analizowałem wszystko sam. Obserwowałem swoje ciało. Próbowałem różnych rzeczy. I zauważyłem, że jeśli coś nie działa tak, jak wcześniej – to może da się to zrobić inaczej. Uczyłem się siebie od nowa. To taka domowa terapia eksperymentalna. [śmiech] I szczerze? Sporo się dowiedziałem.

IWONA: [śmiech] To jest mi bardzo bliskie. Tata też mnie tego uczy, że jak się nie da… to się da! Zdarzyło Ci się coś zabawnego w tej sferze?

TOMEK: Oj tak! [śmiech] Pamiętam, jak ojciec wrócił do domu wcześniej, niż się spodziewałem… a ja byłem, powiedzmy, w trakcie „miłego wieczoru”. No i… sytuacja była komiczna, bo z moją sprawnością nie mogłem się ogarnąć szybko. Ale moi rodzice byli bardzo wyrozumiali. Tata tylko spojrzał na damskie buty i chyba już wiedział, co się święci. Tylko mruknął „dobrze, że żyjesz normalnie”.

IWONA: [śmiech] To wbrew pozorom zdarza się bardzo często jak się mieszka pod jednym dachem z rodzicami. Ja sama pamiętam takie sytuacje [śmiech]

TOMEK: Trzeba podejść do tego z dystansem!

IWONA: Co powiedziałbyś innym mężczyznom po urazie?

TOMEK: Po pierwsze – nie szukajcie seksu. Szukajcie kontaktu. Bliskości. Przyjaźni. Seks jest efektem, nie celem. Jeśli jesteś fajnym człowiekiem, zadbanym, z poczuciem humoru – ktoś to dostrzeże. A jeśli myślisz, że wystarczy wygląd albo mięśnie – no to niestety, jesteś w błędzie. Po drugie – nie bój się mówić o sobie. Ale też nie rób z siebie ofiary. Jesteś facetem. Takim, jaki jesteś. I to jest OK.

IWONA: To cudowne. A czego Cię ta droga nauczyła?

TOMEK: Że trzeba być szczerym. Przed sobą i przed innymi. Że nie warto udawać kogoś, kim się nie jest. Że seksualność nie kończy się na wypadku – ona się po prostu zmienia. Że najpierw przyjaźń, potem wszystko inne. I że śmiech ratuje przed rozpaczą. [śmiech] A tak serio? Że jestem facetem. Pełnoprawnym. Czasem z ograniczeniami, ale z sercem na właściwym miejscu.

IWONA: Dziękuję jeszcze raz za tak wartościową rozmowę, za Twoją otwartość i perspektywę na męskie, ludzkie sprawy.

TOMEK: Dzięki!

Kontakt

  • Rafał Mikołajczyk – Opiekun podopiecznych
  • +48 881 035 005
  • rafal.mikolajczyk@fundacjamocpomocy.pl

Zostaw swój numer a opiekun programu skontaktuje się z Tobą najszybciej jak to możliwe

Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.