Skip links

Ryszard Kowalski

Mężczyzna na wózku inwalidzkim siedzącym obok znaku z napisem mama Moc.

Nazywam się Ryszard Kowalski, mam 59 lat, jestem wieloletnim wychowankiem państwowego domu dziecka w Lublinie. Znalazłem się tam ponieważ moja mama zachorowała na SM stwardnienie rozsiane. Po opuszczeniu domu dziecka, aby pomóc mamie finansowo oraz zarobić na swoje utrzymanie, podjąłem naukę jako tapicer dekorator. Kilka lat pracowałem w zawodzie, lecz w wieku 30 lat ja również zachorowałem na SM stwardnienie rozsiane. Jako nastolatek ćwiczyłem judo 10 lat i grałem w koszykówkę, jeździłem na rowerze aż do momentu, kiedy musiałem zamienić rower na wózek inwalidzki. Jestem osobą komunikatywną, mam grono znajomych z którymi obecnie utrzymuję kontakt telefoniczny z uwagi na konieczność poruszanie się na wózku inwalidzkim oraz bariery architektoniczne. Musiałem zrezygnować z pracy i obecnie utrzymuję się z renty inwalidzkiej. Bardzo zależy mi na zakupie nowego, bardziej zwrotnego wózka, oraz rehabilitacji, żeby lepiej funkcjonować. W najbliższym czasie planuję rozpocząć treningi w koszykówce na wózkach oraz podjąć pracę w zakładzie pracy chronionej.

 

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Ryszard Kowalski

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na zdjęciu po lewej stronie stoi mężczyzna w ciemnych okularach, najprawdopodobniej jest w trakcie zwiedzania. Na drugim zdjęciu ten sam mężczyzna siedzi na szpitalnym łóżku, z zamyśloną miną. Jest po amputacji lewego podudzia.

Janusz Strózik

Janusz to mężczyzna w sile wieku. Aktywny, ciągle w ruchu. Wraz ze swoją żoną uwielbiają poznawać nowe miejsca. Określają je jako wycieczki krajoznawcze. Jeżdżą zarówno po Polsce jak i za granicę.
Niestety od jakiegoś czasu choruje na cukrzyce. W ostatnim czasie choroba zaostrzyła swój przebieg. Janusz trafił do szpitala z poważnym stanem stopy cukrzycowej, starał się ją leczyć, ale bezskutecznie.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu po lewej stronie stoi uśmiechnięta młoda kobieta. Jest na statku. Na drugim zdjęciu ta sama kobieta leży w szpitalnym łóżku. Ma zamknięte oczy, ma podpiętą rurkę tracheostomijną.

Justyna Jachimowicz

Wraz z Justynką i Naszą córką Martynką mieszkamy w Kłodzku. Cenimy sobie spokój i życie rodzinne. Bardzo cieszyła się na powiększenie rodziny, nosiła pod serduszkiem Naszego Synka. Pracowała zawodowo, prowadząc własną działalność – firmę sprzedażową, co dawało jej ogromne poczucie satysfakcji i poczucie niezależności.
21.09.2025 roku Nasze życie się zatrzymało. W 29 tygodniu ciąży lekarze musieli natychmiast wykonać cesarskie cięcie by ratować życie obojga.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu po lewej uśmiechnięty blondyn w czarnej koszuli patrzy się w obiektyw aparatu. Po prawej ten sam mężczyzna leżący w szpitalnym łóżku, podpięty do wielu urządzeń monitorujących funkcje życiowe.

Kamil Schipplock

Kamil, dla bliskich Simi to chodząca dusza towarzystwa. Gdzie się nie pojawi tam emanuje pozytywną energią. Bardzo lubi żarty i żarciki. Z zawodu jest kucharzem i w tym zawodzie realizuje się od wielu lat.
22 września 2025 roku Kamil wyszedł z domu na spacer. Dzięki temu, że to małe miasteczko znajomi zadzwonili z informacją, że coś się chyba z Nim dzieje i trzeba go zabrać do domu. Trudno mu było utrzymać równowagę, bełkotał. Szybko zabrałam go z ulicy i natychmiast wezwaliśmy pomoc.

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.