Skip links

Rafał Beer

Zdjęcie ilustrujące zawartość

Mam na imię Rafał i urodziłem się 8 września 1985 roku. Jako 18latek chciałem spróbować swoich sił za granicą i wyjechałem do Holandii. Niestety po 4 latach wydarzył się nieszczęśliwy wypadek. W dniu 12 listopada 2007 roku nowy pracownik, który przechodził szkolenie na operatora wózka widłowego dwukrotnie przejechał mi po stopie miażdżąc ją całkowicie. Przez rok przeszedłem ponad 10 poważnych operacji ratowania nogi. W ciągu 4 miesięcy odbyły się najpoważniejsze próby rekonstrukcji. Dobrze pamiętam, kiedy to pierwsza trwała aż 16 godzin, druga 12 i kolejno trzecia 9 godzin. Morfina była jedynym środkiem, który chciałem przyjmować. Po 14 dniach miałem łamanie kości i kolejna próbę ratowania nogi. Miałem również dwukrotne przeszczepy skóry na brakujące fragmenty na nodze. Najgorsze przyszło, kiedy nogę zaatakowała gangrena i okazało się, że kończyna jest nie do uratowania. Wtedy ciężko było mi uwierzyć w to co się stało. Załamałem się, była to dla mnie wielka trauma, popadłem w ciężką depresję. Jak każdy młody człowiek z wielkimi aspiracje na życie, miałem liczne zainteresowania, czułem, że świat stał przede mną otworem. Nagle w jeden chwili mój świat zamienił się w cierpnie i łóżko szpitalne. Kochałem chodzić, zwiedzać, podróżować i odkrywać nieznane. W 2009 roku po 2 latach zakończyłem leczenie i powróciłem do kraju. W Holandii otrzymałem protezę nogi, którą użytkowałem w późniejszym okresie z wielkim trudem do roku 2018. Na dziś jest bezużyteczna, kikut nie pasuje już do leja oraz sama proteza jest uszkodzona. Mimo przeciwności losu starałem się pozostawać aktywny fizycznie, z działającą protezą było to możliwe, aby nie zostać zamkniętym w czterech ścianach. Dziś jest to dla mnie wielka bariera, dlatego zwracam się do Państwa z serdecznym apelem o pomoc. Obecnie pobieram rentę inwalidzka w wysokości 780 zł. Z moją obecną chorobą serca i nadciśnieniem wydaję miesięcznie 200 zł na lekarstwa. Pozostała kwota z ledwością wystarcza na moje skromne potrzeby życiowe. Moi rodzicie są na emeryturze i nie są w stanie sfinansować brakującej kwoty zakupu nowej protezy. Dlatego przy wsparciu rodziny i moich bliskich przyjaciół oraz Fundacji Moc Pomocy wierzę, że uda mi się znowu stanąć na nogi. Przed wypadkiem byłem aktywny zarówno zawodowo jak i prywatnie. Pracowałem na różnego rodzaju magazynach i warsztatach. Prywatnie często uprawiałem sport, grałem w piłkę nożną, siatkówkę czy jeździłem na rowerze. Byłem również w związku z dziewczyną, z którą planowałem wspólną przyszłość. Niestety wypadek zweryfikował te plany. Do dziś dnia jestem sam. Gdy sięgnę pamięcią wstecz to bardzo tęsknię za tymi wspólnymi wypadami nad jezioro, ogniskiem z przyjaciółmi…ale najbardziej tęsknię za możliwością bycia niezależnym w poruszaniu się. Bo bez tej protezy jestem ciężarem dla mojej rodziny i osób, które mi pomagają.

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Rafał Beer

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na pierwszym zdjęciu widzimy mężczyznę leżącego w szpitalnym łóżku, podłączonego do aparatury monitorującej czynności życiowe. Na drugim ten sam mężczyzna uśmiecha się i trzyma na rękach małą dziewczynkę.

Marek Słomiński

Marek za miesiąc będzie obchodził sześćdziesiąte czwarte urodziny. Przez wiele lat pracował jako palacz, a potem jako brukarz. W 2020 roku przeżył ogromną tragedię, śmierć żony. Od 2021 roku jest na rencie. Bardzo żywiołowy, empatyczny i kochany.
2 sierpnia 2025 roku bawiliśmy się na weselu w gronie rodzinnym. Niestety o 8 rano zabrano go do szpitala z powodu nagłego zatrzymania krążenia. Spędził kilka dni na oddziale wewnętrznym, ale jego stan się pogorszył, podłączyli respirator i przenieśli Marka na oddział intensywnej terapii.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu Mężczyzna jest podpięty do aparatury wspomagającej. Ma otwarte oczy. Na drugim zdjęciu mężczyzna siedzi i się uśmiecha.

Marcin Kuflowski

Marcin jest pozytywnym, spokojnym człowiekiem. To ogromny pasjonat sportu. Globalnie jest fanem piłki nożnej, a konkretniej klubu z Manchesteru. Natomiast lokalnie całym sercem za koszykarzami z wałbrzyskiego Górnika. W wolnym czasie chętnie spędza czas na świeżym powietrzu, szuka przeróżnych możliwości nowych aktywności. Uwielbia spacerować, to jego sposób na ładowanie energii.W drugiej połowie czerwca był na urlopie. Miło spędzał czas. Nic nie zwiastowało tego co się wydarzy. 21.06.2025 r. Wystarczyła krótka chwila nieuwagi, utracona równowaga…

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu kobieta po operacji, z opatrunkiem na głowie. Na drugim zdjęciu Uśmiechnięty Mąż i Żona.

Aleksandra Utyro

Przez wiele lat wraz z mężem ciężko pracowaliśmy, aby stworzyć bezpieczny i spokojny dom dla Naszej Rodziny. Od kilku lat jestem związana z handlem, gdzie niedawno awansowałam na koordynatora zmiany. Zawsze starałam się łączyć obowiązki zawodowe z troską o bliskich. Tworzymy trzyosobową rodzinę – ja, mój mąż i nasz pięcioletni synek Bruno. Rodzina jest moją największą pasją i siłą. Najchętniej spędzam czas właśnie z najbliższymi – gotując, próbując nowych potraw i celebrując codzienne posiłki. Te zwyczajne, domowe momenty są dla mnie najcenniejsze.
Latem 2025 roku moje życie nagle się zmieniło. Pojawiły się silne bóle głowy.

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.