Skip links

Piotr Glenc

Moje życie zmieniło się 17-go maja 2020 kiedy podczas wędrówki w Tatrach w rejonie Przełęczy Zawrat, droga po której szedłem osunęła się i spadłem w 200m przepaść. W efekcie doznałem urazu kręgosłupa. Pomocy udzielił mi tatrzański TOPR, a następnie przeszedłem operację w szpitalu w Nowym Targu. Wynikiem upadku jest niedowład kończyn dolnych. Po operacji trafiłem do szpitala w Tarnowskich Górach „REPTY”. Tam dzięki rehabilitacji w znacznym stopniu się usamodzielniłem, co znacznie ułatwia mi obecnie życie. Rehabilitacja w Reptach na NFZ trwała 4 miesiące i tym samym wyczerpałem możliwości refundowanych rehabilitacji w tym roku. Moje życie zawodowe jak i prywatne zawsze było związane z ruchem, ponieważ zawodowo jestem policjantem, a prywatnie miłośnikiem gór i wypraw motocyklowych. Udało mi się zdobyć część szczytów należących do Korony Gór Europy. A wyprawy motocyklowe dotyczyły głównie Wschodu, uczestniczyłem w wyjazdach, w których udało nam się odwiedzić takie kraje jak Afganistan czy Iran. Uprawiałem również kolarstwo górskie korzystając z uroków Beskidów, w których mieszkam. Moje życie po wypadku zmieniło się diametralnie, stało się to, czego bałem się najbardziej – jestem niepełnosprawny i nie mogę dalej realizować swoich pasji. Obecnie staram się zbierać pieniądze z przeznaczeniem na sprzęt ortopedyczny i rehabilitację bez czego nie jestem w stanie odzyskać sprawności. Tym bardziej jest mi ciężko, ponieważ w nieprzystosowanym dla osoby niepełnosprawnej domu mieszkam z 76 letnią mamą. Największą barierą są schody, które mogę pokonać tylko i wyłącznie dzięki pomocy co najmniej dwóch osób więc każda wizyta u lekarza wiąże się z proszeniem ludzi o pomoc. Na szczęście mam sporo przyjaciół, którzy mi tą pomoc oferują. Nie mam żony ani dzieci. Na szczęście krótko przed wypadkiem poznałem kobietę, która mimo mojej sytuacji okazała się kochającą mnie osobą co znacznie ułatwia mi egzystencję. Z uwagi na przebywanie na zwolnieniu lekarskim zostanę zapewne wydalony ze służby w policji z powodu braku zdolności do pracy i tym samym utracę dochody. Przed wypadkiem nie byłem zależny od nikogo i chętnie pomagałem osobom, które tej pomocy potrzebowały. Nigdy nie spodziewałem się, że będę musiał o to prosić, ale proszę ludzi o pomoc żeby moje życie wyglądało chociaż po części jak sprzed wypadku.

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Piotr Glenc

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na zdjęciu młoda kobieta leży w szpitalnym łóżku. Ma okulary i krótkie włosy. Do koszulki ma przyczepioną pompę insulinową. Na drugim zdjęciu ta sama kobieta przed chorobą, siedzi po turecku, uśmiecha się. Ma kolorowe włosy.

Aleksandra Kochan

Aleksandra to studentka Uniwersytetu Gdańskiego. Jest na drugim roku kierunku Criminology and Criminal Justice. Jej życie jeszcze dwa lata temu wyglądało całkiem zwyczajnie. Planowała studia, poznała świetnego chłopaka. W czerwcu 2023 roku Ola trafiła do szpitala z powodu cukrzycy typu 1, w stanie śpiączki ketonowej. Okazało się, że wątroba jest już tak uszkodzona, że konieczny jest jak najszybszy przeszczep.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu po lewej stronie stoi mężczyzna w ciemnych okularach, najprawdopodobniej jest w trakcie zwiedzania. Na drugim zdjęciu ten sam mężczyzna siedzi na szpitalnym łóżku, z zamyśloną miną. Jest po amputacji lewego podudzia.

Janusz Strózik

Janusz to mężczyzna w sile wieku. Aktywny, ciągle w ruchu. Wraz ze swoją żoną uwielbiają poznawać nowe miejsca. Określają je jako wycieczki krajoznawcze. Jeżdżą zarówno po Polsce jak i za granicę.
Niestety od jakiegoś czasu choruje na cukrzyce. W ostatnim czasie choroba zaostrzyła swój przebieg. Janusz trafił do szpitala z poważnym stanem stopy cukrzycowej, starał się ją leczyć, ale bezskutecznie.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu po lewej stronie stoi uśmiechnięta młoda kobieta. Jest na statku. Na drugim zdjęciu ta sama kobieta leży w szpitalnym łóżku. Ma zamknięte oczy, ma podpiętą rurkę tracheostomijną.

Justyna Jachimowicz

Wraz z Justynką i Naszą córką Martynką mieszkamy w Kłodzku. Cenimy sobie spokój i życie rodzinne. Bardzo cieszyła się na powiększenie rodziny, nosiła pod serduszkiem Naszego Synka. Pracowała zawodowo, prowadząc własną działalność – firmę sprzedażową, co dawało jej ogromne poczucie satysfakcji i poczucie niezależności.
21.09.2025 roku Nasze życie się zatrzymało. W 29 tygodniu ciąży lekarze musieli natychmiast wykonać cesarskie cięcie by ratować życie obojga.

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.