Skip links

Mariusz Mika

Nie pamiętam momentu wypadku, tego, co działo się wcześniej, ani później. W jednej chwili byłem jeszcze w Amsterdamie, a w drugiej obudziłem się w szpitalu. Nie mogłem mówić, wszędzie były rurki i niezliczone ilości kabelków. Nie wiedziałem, co się stało, nie wiedziałem, ile spałem. Była przy mnie mama. Trzymała mnie za rękę, lewą. Prawej ręki już nie miałem…

Wracałem z pracy z zagranicy do domu, do Polski. Miałem mnóstwo bagażu. Szedłem na pociąg, prawdopodobnie byłem zbyt blisko peronu. Pociąg zahaczył o torby i pociągnął mnie razem z nimi. Ale nie wiem tego na pewno. Niczego nie pamiętam… Tylko nocami śnią mi się koszmary. Ciemna noc, pędzące pociągi wszędzie dookoła, jadące prosto na mnie…

Budzę się wtedy i dotykam miejsca, w którym kiedyś była ręka. Nie, to nie jest koszmar. To zdarzyło się naprawdę… Kolejne dwa miesiące po wypadku spędziłem w holenderskim szpitalu. Niedługo minie równo rok od chwili, która zmieniła wszystko – zabrała mi marzenia, plany. Wszystko… 12 października 2018 roku. Dostałem nowe życie, życie bez ręki, z uszkodzoną nogą, połamaną miednicą i mnóstwem innych obrażeń. Bardzo trudne życie…

Wypadek to był dopiero początek problemów… Za wszystkie zarobione pieniądze opłaciłem specjalny transport do Polski. Dzisiaj, choć trudno mi to przyznać, jestem na utrzymaniu mamy, która zarabia najniższą krajową… Ja dostaję 185 zł. dodatku pielęgnacyjnego. Chociaż już w lutym złożyłem wniosek o rentę, mam wszystkie niezbędne papiery, wyrok sądu, to nadal jej nie dostaję… Przez trzy lata pracowałem w Polsce, wiele lat w Holandii. Legalnie, z umową, opłacałem ubezpieczenie. A teraz, gdy przyszło do mnie takie nieszczęście, zostałem z niczym… Ubezpieczyciel nie chce mi wypłacić odszkodowania, sprawa trafiła do sądu. Czekam na rentę jak na zbawienie. Ona pozwoli mi się usamodzielnić!

Mieszkamy z mamą w małym mieście, nie ma tu szans na pracę dla mnie, osoby już teraz niepełnosprawnej. Chciałbym wyprowadzić się do Wrocławia, wynająć pokój, znaleźć pracę, usamodzielnić. Mam dopiero 32 lata, przecież całe życie jeszcze przede mną…

Teraz dnie spędzam w domu, to naprawdę bardzo trudne… Wcześniej byłem aktywny, chodziłem po górach, jeździłem na motorze, pracowałem, pomagałem bliskim. Nagle zostałem skazany na pomoc innych, ale wierzę, że to się jeszcze odmieni!

Proteza ręki – to moje marzenie, szansa na sprawność, samodzielność, nowe życie! Regularnie się rehabilituję, bo mam problemy z chodzeniem i utrzymaniem równowagi. Biegać już nigdy nie będę, ale staram się myśleć pozytywnie… Gdy czegoś uczę się od nowa i mi nie wychodzi, śmieję się sam z siebie. To musiało wyglądać pokracznie, jak przez pół godziny kroiłem bułkę i chciałem posmarować ją masłem! Staram się radzić sobie drugą ręką, zębami, kolanami… Jakoś muszę.

Niestety, bioniczna proteza ręki, taka najlepsza, która zastąpiłaby mi moją, to koszt ponad 300 tysięcy złotych. Nigdy w życiu na nią nie uzbieram, szczególnie teraz… Proszę o pomoc, bo wierzę, że warto spróbować. Nic innego mi nie zostało… Każda złotówka jest dla mnie cenna, bo przybliża mnie do wymarzonej protezy i samodzielności.

 

 

Możesz wesprzeć też zbiórkę w internecie: https://www.siepomaga.pl/mariusz-mika

Poznaj pozostałych podopiecznych

Jan Długosz

Janek ma ogromny dystans do siebie i świata. Lubi otaczać się ludźmi, rozmawiać, żartować. Skończył szkołę zawodową o profilu kolejowym. Następnie przez wiele lat pracował

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.