Skip links

Marek Grygielewicz

Mężczyzna na wózku inwalidzkim siedzącym przed lustrem.

Przed wypadkiem pracowałem za granicą. Po powrocie do Polski, ostatniego dnia wakacji doszło do wypadku motocyklowego w mojej wsi. Wypadku nie pamiętam, 5 tygodni przebywałem w śpiączce. Po wybudzeniu byłem w szoku i nie wiedziałem co się dzieje. Nie rozumiałem dlaczego leżę w szpitalu, nie mogę ruszać nogami i nie mogę mówić. Przez wiele tygodni byłem podłączony do aparatury. Spędziłem 7 miesięcy  w szpitalu. Nie miałem praktycznie żadnej rehabilitacji. Zostałem wypisany w tak złym stanie, że nawet nie potrafiłem się przesiąść z łóżka na wózek. Znajomi, którzy widzieli mnie w tym stanie myśleli, że ja umrę. W wyniku wypadku zostałem sparaliżowany od odcinka piersiowego w dół. Nie mam żadnej stabilizacji tułowia. Cały czas na wózku muszę podtrzymywać się rękoma. Przed wypadkiem byłem bardzo aktywnym 20 latkiem. Od zawsze w moim życiu był sport i ciężka praca. Pasjonowałem się piłką nożną, siatkówką, sportami walki i oczywiście motoryzacją. Uwielbiałem wszystko, co związane było z szybkością i aktywnością fizyczną. Zawsze miałem liczne grono znajomych. Po ukończeniu szkoły średniej wyjechałem zagranicę do pracy. Kiedy wróciłem do kraju wydarzył się ten tragiczny wypadek, który na zawsze zmienił moje życie. Mój związek się rozpadł, większość znajomych nie umiała sobie poradzić z tym co się stało i odwrócili się ode mnie. Od wypadku minęło prawie 10 lat. To były ciężkie lata, bez rówieśników, w samotności. Dziś trenuję i wzmacniam swoje ciało. Co jakiś czas wracam do sportu siłowego, mimo mojego stanu. Niestety jestem częstym gościem w szpitalach. Po wypadku miałem dwukrotnie operowany kręgosłup. Cierpiałem na liczne odleżyny, które uniemożliwiały mi rehabilitację. Mam za sobą kilka operacji odleżyn, przenoszenia płatów mięśniowych na inne miejsca. W następstwie braku ruchu wdały mi się w organizm skostnienia około szkieletowe bioder i kolan, co przez wiele lat ograniczało mój zakres ruchowy. Byłem operowany kilka razy z powodu ropni, tylko w przeciągu ostatniego roku pięciokrotnie. W wyniku błędnego leczenia i złego prowadzenia mój staw biodrowy po prostu zgnił. Groziła mi amputacja. Nie wyraziłem zgody. Wiele miesięcy starałem się o przyjęcie do jednego z najlepszych oddziałów ortopedycznych w Polsce. Zostałem przyjęty na odział leczenia trudnych ran w Otwocku pod Warszawą. Operowali mnie dwukrotnie. Został usunięty cały prawy staw biodrowy. Zastąpiono go gąbkami w ciele, usunięto stan zapalny. Wyprostowali mój stan zdrowia. Jestem 3 miesiące po operacji i czuję się znacznie lepiej. Bardzo powoli wracam do mojej sprawności sprzed miesięcy, odratowano mi nogę, ale po usunięciu biodra jestem mniej sprawny i mniej aktywny fizycznie. W czasie pobytów w szpitalach schudłem prawie 10kg. Wdały mi się kolejny raz odleżyny. Przede mną znów wielomiesięczne i kosztowne ich leczenie. Przez to, że w wieku 20 lat nie byłem zatrudniony w Polsce i nie miałem ubezpieczenia nie mam prawa do renty. Nie mam warunków żeby odpowiednio zadbać o siebie. Przez te lata po wypadku mam za sobą przepracowane 2-3 lata pracy, gdzie dla wieku 30 lat jest wymagane 4-5 lat. Staram się być bardzo aktywną osobą. Mieszkam na wsi. Staram się samodzielnie wykonywać remonty i prace fizyczne. Nie boję się pracy. Staram się żyć jak wcześniej. Nie szukam wymówek, staram się szukać rozwiązań. Dlatego postanowiłem prosić o wparcie, bo wiem, że z pomocą dobrych osób, będę mógł poprawić swój stan zdrowia i żyć aktywnie pomimo swojej niepełnosprawności.

 

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Marek Grygielewicz

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na zdjęciu stoi uśmiechnięty dorosły mężczyzna o kulach. Jest po amputacji lewej nogi.

Sviatoslav Moskvin

Przed wypadkiem byłem osobą bardzo aktywną fizycznie, pracującą zawodowo i mającą szerokie grono znajomych. Ceniłem sobie kontakt z ludźmi, lubiłem spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi. Moją największą pasją były motocykle – od wielu lat się nimi interesuje, jeździłem w wolnym czasie oraz brałem udział w zlotach motocyklowych. Byłem pracownikiem kopalni, a sama praca dawała mi satysfakcję i poczucie stabilizacji.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu uśmiechający się pięciolatek o blond włosach z bandażem na kikucie prawego podudzia. Na drugim zdjęciu ten sam chłopiec ubrany w białą koszulę delikatnie uśmiecha się do zdjęcia.

Jan Błaszczyszyn

Jasiu to pogodny pięciolatek. Jest wesołym, przebojowym przedszkolakiem. Chodzi do przedszkola w sąsiedniej miejscowości – Świętej Katarzynie. Urodził się w Rodzinie o zakorzenionych tradycjach rolniczych. 25.08.2025 r. – ostatni poniedziałek sierpnia, spędzaliśmy czas na podwórku. Dzień mijał w atmosferze wakacyjnej zabawy. Niestety tego dnia wydarzył się nieszczęśliwy wypadek, którego uczestnikiem był Janek.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu młody mężczyzna podpięty do szpitalnej aparatury, jest w stanie śpiączki. Na drugim zdjęciu mężczyzna o ciemnych, krótkich włosach z delikatnym zarostem jest ubrany w białą koszulę.

Damian Angsztrajch

Damian za dwa tygodnie będzie obchodzi swoje 26 urodziny. To bardzo uczynny, a zarazem skryty mężczyzna. Jest wspaniałym młodszym bratem, na którego wsparcie można liczyć. Chodzi na siłownię, dba o formę. Jest bardzo rodzinny. 27 sierpnia Damian wyszedł z domu. Następnego dnia w godzinach wieczornych został znaleziony w ciężkim stanie przez służby ratunkowe. Trafił do szpitala, gdzie po wstępnym badaniu i wywiadzie stwierdzono podejrzenie urazu rdzenia kręgowego w odcinku szyjnym

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.