Skip links

Joanna Kurasiak

Nazywam się Joanna Kurasiak i chciałabym przybliżyć Wam swoją historię oraz w jakiś sposób zachęcić innych do walki z przeciwnościami losu. Za czasu, gdy byłam w pełni sprawna robiłam wiele rzeczy, każdego dnia starałam się być lepszą wersją samej siebie. Miałam pracę na poczcie polskiej. Nigdy nie zarabiałam wiele, ale wystarczająco. Cieszyłam się z tego co mam. Swój czas wolny poświęcałam przyjaciołom, na których zawsze mogę liczyć, rodzinie, mężowi, córce i rodzicom, którzy też niestety potrzebują pomocy drugich osób, a teraz nie mam nawet tego.

Około miesiąc przed amputacją, zaczęłam odczuwać straszny ból nogi – do tego stopnia, że nie mogłam spać w nocy, a krótki spacer w tę i z powrotem do pracy był katorgą. Zaczęłam rezygnować ze spacerów wraz z rodziną i jazdy na rowerze. Wszystko było coraz cięższe i trudniejsze, a nieprzespane noce zapewniały worki pod oczami, rozkojarzenie i brak równowagi.

W końcu trafiłam do szpitala z puchnącą nogą, stawała się sina i coraz większa. Lekarze przebadali mnie dokładnie i z przykrością widoczną w oczach powiedzieli, że noga musi być amputowana. Musiałam podpisać zgodę z którą nie umiałam się pogodzić. Czułam jakby życie się skończyło. To co do mnie powiedzieli było tak odległe, że momentami czułam, że się przesłyszałam. Spędziłam dużo czasu na przemyśleniach. Stresowałam się podwójnie, bo trafiłam tu w trakcie pandemii koronawirusa. Czułam się jakbym szła po cienkiej linie próbując zachować spokój i równowagę, gdy w środku wręcz buzowałam z wszystkich emocji i niepokoju. Za namową innych zgodziłam się na amputację. W tym ostatecznym dniu próbowałam z wszystkich sił przypomnieć sobie dobre chwile z najbliższymi, aby zapomnieć choć na parę sekund o bólu i cierpieniu. Wtedy to wszystkie emocje się we mnie wezbrały i skończyło się to zawałem. Także tego samego dnia przeszłam zawał serca i amputację lewej nogi.

Dzień, w którym się obudziłam już bez nogi czułam się… Nie wiem jak to określić… Nie czułam nic i samą pustkę, jakby wszystko straciło swoje kolory, a świat przykryła mgła. Kolejne dni były… Podobne. Dzień powrotu do domu był stresujący, wiedziałam, że każdy już wie i  się z tym pogodził, chciał pomóc, ale ja i tak źle się z tym czułam. Dopiero po długich rozmowach z innymi zrozumiałam, że nie mogę się poddawać. Przecież mam kochającego męża i córkę, mam wspaniałych rodziców i przyjaciół. Mam o co dalej walczyć. Chciałabym im niesamowicie podziękować, chociaż nie jestem pewna czy  będę w stanie wyrazić im wszystkim całą moją wdzięczność.

Teraz z każdym dniem czuję się coraz lepiej i coraz bardziej pragnę walczyć. Za jakiś czas będę mogła mieć protezę dzięki której na nowo nauczę się chodzić, więc… proszę o pomoc i dziękuję każdemu z osobna przesyłając miłość.

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Joanna Kurasiak

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na zdjęciu młoda kobieta leży w szpitalnym łóżku. Ma okulary i krótkie włosy. Do koszulki ma przyczepioną pompę insulinową. Na drugim zdjęciu ta sama kobieta przed chorobą, siedzi po turecku, uśmiecha się. Ma kolorowe włosy.

Aleksandra Kochan

Aleksandra to studentka Uniwersytetu Gdańskiego. Jest na drugim roku kierunku Criminology and Criminal Justice. Jej życie jeszcze dwa lata temu wyglądało całkiem zwyczajnie. Planowała studia, poznała świetnego chłopaka. W czerwcu 2023 roku Ola trafiła do szpitala z powodu cukrzycy typu 1, w stanie śpiączki ketonowej. Okazało się, że wątroba jest już tak uszkodzona, że konieczny jest jak najszybszy przeszczep.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu po lewej stronie stoi mężczyzna w ciemnych okularach, najprawdopodobniej jest w trakcie zwiedzania. Na drugim zdjęciu ten sam mężczyzna siedzi na szpitalnym łóżku, z zamyśloną miną. Jest po amputacji lewego podudzia.

Janusz Strózik

Janusz to mężczyzna w sile wieku. Aktywny, ciągle w ruchu. Wraz ze swoją żoną uwielbiają poznawać nowe miejsca. Określają je jako wycieczki krajoznawcze. Jeżdżą zarówno po Polsce jak i za granicę.
Niestety od jakiegoś czasu choruje na cukrzyce. W ostatnim czasie choroba zaostrzyła swój przebieg. Janusz trafił do szpitala z poważnym stanem stopy cukrzycowej, starał się ją leczyć, ale bezskutecznie.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu po lewej stronie stoi uśmiechnięta młoda kobieta. Jest na statku. Na drugim zdjęciu ta sama kobieta leży w szpitalnym łóżku. Ma zamknięte oczy, ma podpiętą rurkę tracheostomijną.

Justyna Jachimowicz

Wraz z Justynką i Naszą córką Martynką mieszkamy w Kłodzku. Cenimy sobie spokój i życie rodzinne. Bardzo cieszyła się na powiększenie rodziny, nosiła pod serduszkiem Naszego Synka. Pracowała zawodowo, prowadząc własną działalność – firmę sprzedażową, co dawało jej ogromne poczucie satysfakcji i poczucie niezależności.
21.09.2025 roku Nasze życie się zatrzymało. W 29 tygodniu ciąży lekarze musieli natychmiast wykonać cesarskie cięcie by ratować życie obojga.

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.