Skip links

Jakub Standera

Mężczyzna z protetyczną nogą podnoszącą rower.

Kuba Standera, czyli jak zostałem piratem. Rozstałem się z nogą w 2017 roku. Był to bardzo toksyczny związek, z powodu wady wrodzonej definiujący moje życie od pierwszych dni. Rok przed amputacją osiągnąłem moje marzenie – polowałem na tuńczyki ze swojej łodzi w cieśninie Gibraltarskiej. Rozwijanie biznesu, realizacja marzeń – wszystko to musiałem oddać ze względu na postępującą deformację nogi, coraz większe problemy z chodzeniem i ciągły ból. Dość szokujący kontakt z lekarzami, akceptacja tego, że amputacja jest jedyną opcją. I wielki strach, jak to teraz będzie? Czy kiedykolwiek wrócę do aktywnego życia? Czy będę w stanie wrócić do życia nad wodą? Czy będzie mnie stać na luksus chodzenia na dwóch nogach? Proteza kosztuje przecież tyle co nowy samochód! Niewyobrażalne, że niepełnosprawnych ( z już przecież zredukowanymi możliwościami zarabiania) zmusza się do tak skandalicznego przepłacania za kilka metalowych części i kawałek włókna szklanego/węglowego. I tak co 2,3 czasem 4 lata, stajemy przed koniecznością zapłacenia kilkudziesięciu tysięcy za luksus … chodzenia. Rok po odebraniu pierwszej protezy ruszyłem rowerem do Północnej Afryki – udało się pokonać rowerem setki kilometrów Maroka, przejechać przez obrzeża Sahary aż pod granicę Mauretanii – żeby łowić ryby. Łowienie z kajaka, wspinanie się po skałach, brodzenie w morskiej wodzie, wielokilometrowe marsze po plażach z kamieni, set kilometrowe wyjazdy rowerem po bezdrożach – bez problemu wszędzie docieram na protezie, wreszcie jestem „pełnosprawny”. Jedyne czego się obawiam, to niedaleka przyszłość, w której rozlegnie się trzask pękającej maty węglowej czy szklanej i jedyną opcją zostanie powrót do chodzenia o kulach czy poruszania się na wózku.

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Jakub Standera

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na pierwszym zdjęciu około 40 letni mężczyzna siedzi na szpitalnym łóżku. Nie ma lewej ręki. W jego oczach widać zamyślenie. Na drugim zdjęciu ten sam mężczyzna siedzi na zewnątrz, ubrany w odblaskową, roboczą kurtkę i czapkę delikatnie się uśmiecha patrząc gdzieś w dal.

Marcin Kaczmarek

Mam na imię Marcin. Mieszkam w Zelewie, to mała wieś na Kaszubach. Moja najbliższa Rodzina to Siostra, na którą zawsze mogę liczyć. Nasi Rodzice zmarli, a ja dostałem w spadku gospodarstwo rolne po Wujku. Z wykształcenia jestem murarzem.
Podczas sianokosów miałem nieszczęśliwy wypadek, który całkowicie zmienił moje życie. Jedna z maszyn dosłownie wciągnęła mi rękę. Trafiłem do szpitala. Mimo próby podjętej podczas operacji nie udało się jej uratować.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu widzimy mężczyznę leżącego w szpitalnym łóżku, podłączonego do aparatury monitorującej czynności życiowe. Na drugim ten sam mężczyzna uśmiecha się i trzyma na rękach małą dziewczynkę.

Marek Słomiński

Marek za miesiąc będzie obchodził sześćdziesiąte czwarte urodziny. Przez wiele lat pracował jako palacz, a potem jako brukarz. W 2020 roku przeżył ogromną tragedię, śmierć żony. Od 2021 roku jest na rencie. Bardzo żywiołowy, empatyczny i kochany.
2 sierpnia 2025 roku bawiliśmy się na weselu w gronie rodzinnym. Niestety o 8 rano zabrano go do szpitala z powodu nagłego zatrzymania krążenia. Spędził kilka dni na oddziale wewnętrznym, ale jego stan się pogorszył, podłączyli respirator i przenieśli Marka na oddział intensywnej terapii.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu Mężczyzna jest podpięty do aparatury wspomagającej. Ma otwarte oczy. Na drugim zdjęciu mężczyzna siedzi i się uśmiecha.

Marcin Kuflowski

Marcin jest pozytywnym, spokojnym człowiekiem. To ogromny pasjonat sportu. Globalnie jest fanem piłki nożnej, a konkretniej klubu z Manchesteru. Natomiast lokalnie całym sercem za koszykarzami z wałbrzyskiego Górnika. W wolnym czasie chętnie spędza czas na świeżym powietrzu, szuka przeróżnych możliwości nowych aktywności. Uwielbia spacerować, to jego sposób na ładowanie energii.W drugiej połowie czerwca był na urlopie. Miło spędzał czas. Nic nie zwiastowało tego co się wydarzy. 21.06.2025 r. Wystarczyła krótka chwila nieuwagi, utracona równowaga…

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.