Skip links

Ewa Tkaczenko

Dwa zdjęcia kobiety z włosami w warkoczach i słowa Momo.

Jedna chwila, moment zawahania i straciłabym to co najcenniejsze – życie. Dziś patrzę na ten dzień jak na drugą szansę. Moje życie od tamtej pory diametralnie się zmieniło… O zagranicznych wyjazdach, pracy oraz studiach, od momentu wypadku, mówię w czasie przeszłym. Moim centrum wszechświata stał się rodzinny dom i najbliżsi przyjaciele. Dzięki ich wsparciu wciąż mam siłę i energię by budzić się każdego dnia… Przed wypadkiem – pełna energii i pasji. Kochałam podróże, które wiązały się z moim wykształceniem. Poznawałam ludzi i ich kulturę, nawiązywałam znajomości, przyjaźnie. Podróżowanie dawało mi wiele radości, niemniej jednak bardziej cieszyłam się z powrotów do rodzinnego domu, gdzie czekała na mnie ukochana mama, babcie, przyjaciele. Dom był i do tej pory jest dla mnie bezpieczną przystanią.

 

Od wypadku minęły już ponad cztery lata. Ten czas poświęciłam na rehabilitację i próbę przystosowania się do nowej rzeczywistości – osoby z porażeniem czterokończynowym, która poruszam się na wózku inwalidzkim. Opiekę nade mną sprawuje moja kochana mama, która jednak nie zawsze jest w stanie mi pomóc w każdej czynności. Pomimo świadomości moich ograniczeń wiem, że mam alternatywę dla łóżka, w którym spędzam obecnie większość dnia. Niestety utrudnienia architektoniczne sprawiają, że nie mogę być samodzielna, nawiązywać nowych znajomości poza siecią, czy uczestniczyć w życiu społecznym  – każdorazowe wyjście z domu wiąże się z zaangażowaniem minimum 3 osób –  dlatego marzę o budowie balkonu z podjazdem (lub windy) dla wózków inwalidzkich, który dałby mi szansę na wyrwanie się z czterech ścian. Mogłabym poszerzać horyzonty i przywrócić choćby namiastkę normalnego życia. Póki co większość dnia spędzam w łóżku, a moim oknem na świat jest ekran telewizora, telefonu, czy rozmowy z nielicznymi przyjaciółmi, którzy relacjonują mi co dzieje się w ich otoczeniu.  Gdybym tylko miała jedno życzenie – cofnęłabym czas. Wiem jednak, że to niemożliwe, dlatego staram się wykorzystać drugą szansę od życia i czerpać z niego to co najlepsze ma mi do zaoferowania. Moje marzenia nie są nierealne, jednak ich realizacja bez pomocy dobrych ludzi oddala się z każdym dniem. Moja samodzielność w przemieszczaniu się byłaby też ogromnym wsparciem i odciążeniem dla mojej kochanej mamy, która dba o mnie każdego dnia. Proszę wesprzyj realizację tego marzenia. Twoja pomoc pozwoli mi na moją niezależność.

 

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Ewa Tkaczenko

Poznaj pozostałych podopiecznych
Mężczyzna leżący na łóżku z rurką tracheostomijna. Na drugim zdjęciu mężczyzna, kobieta oraz kilkuletnia dziewczynka. Wszyscy są uśmiechnięci.

Tomasz Mrozek Gliszczyński

Mój Mąż Tomek to wspaniały i dobry człowiek. Razem tworzymy Rodzinę, o której zawsze marzyłam. Ja, Tomek i córeczka Wiktoria. Nasze słoneczko ma pięć lat. Zbliżał się weekend, postanowiliśmy pojechać do Naszych bliskich. 2 sierpnia 2025 roku podczas jazdy wydarzył się wypadek, który zmienił Nasze życie w koszmar. Tomek w ciężkim stanie trafił do szpitala.

Dowiedz się więcej »
Mężczyzna z siwymi włosami uśmiechający się do aparatu. Siedzi na wózku. W tle drapak dla kotów.

Edward Pankau

Edward to człowiek, który w życiu wiele przeżył. Mieszkał w różnych miejscach, pracował w przeróżnych profesjach. Myślę, że lepiej byłoby zapytać czego nie robił, niż co robił. Praktycznie całe swoje życie zawodowe spędził poza granicami Polski. Problemy ze zdrowiem pojawiły się 12 lat temu, bardzo przeżył śmierć Żony. Postępująca cukrzyca doprowadziła do pojawienia się stopy cukrzycowej.

Dowiedz się więcej »
Kobieta leżąca na łóżku z rurką tracheotomijną oraz podpiętą sondą do nosa. Na drugim zdjęciu szczęśliwa rodzina, Mama, Tata i dwójka synów.

Magdalena Iwanicka

Magdalena to bardzo wrażliwa, empatyczna i pełna miłości Mama dwójki wspaniałych synów Ignasia i Benusia oraz kochająca Żona. Silna wojowniczka i amazonka, która w 2024 roku pokonała raka piersi. Jednak po tym zwycięstwie pozostał jej jeszcze oponiak głowy (nowotwór niezłośliwy) przyrastający z roku na rok, który co prawda nie dawał żadnych objawów, ale stanowił potencjalne zagrożenie dla jej zdrowia i życia. W lipcu 2025 r., podczas operacji wycięcia oponiaka doszło do tragedii.

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.