Jestem osobą bardzo aktywną, byłam szczęśliwa i zadowolona z życia, które prowadziłam. Organizowałam różnego rodzaju warsztaty dla dzieci i dorosłych. Często udzielałam się w działaniach charytatywnych. Spełniałam się zawodowo jako osoba zarządzająca, a w wolnym czasie wykonuję rękodzieła, szczególnie makramy. Nagle z dnia na dzień mój świat rozsypał się na milion kawałków. Trafiłam na Szpitalny Oddział Ratunkowy z płynotokiem, wypadło mi jądro miażdżyste. Doszło do uszkodzenia rdzenia kręgowego…
Umieszczono mnie na oddziale neurologicznym. Podawano bardzo silne leki, a ostatecznie morfina pomagała mi przetrwać. Konsylium lekarskie orzekło, że jestem pacjentem nieoperacyjnym, mogłoby dojść do paraliżu lub sepsy. Postawiono diagnozę neuralgii oraz choroby krążków międzykręgowych, przedstawiono mi dwa sposoby działania. Pierwszym było hospicjum, żeby regularnie podawali mi tak silne leki, po zażyciu których będę mogła egzystować, czyli leżeć bez bólu. Natomiast drugim było wszczepienie neurostymulatora bólu. Hospicjum było opcją nie do przyjęcia, mam jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, dużo planów i marzeń. Nie zamierzam leżeć i czekać na koniec…
Żyję więc z neurostymulatorem, który w połączeniu z lekami obniża poziom bólu do granicy względnie akceptowalnej. Uczę się współpracy z urządzeniem. Jest trudno, obumarł mi nerw kulszowy, zanikają mięśnie, w nocy nie mogę zasnąć z powodu bólu. Na tę chwilę jestem wyłączona z życia. Głównie leżę, przemieszczam się w obrębie mieszkania, próbuję spacerów z pomocą męża. Nawet to jest wyzwaniem!
Koszt mojej 3-miesięcznej rehabilitacji to 78 800 zł. Nie poddaje się i walczę. Chcę wrócić do sprawności na tyle, by móc pracować i godnie żyć.
Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław
16 1020 5226 0000 6602 0635 0765
z dopiskiem Ewa Olszewska