Skip links

Barbara Plata

Kobieta siedząca na krześle z ręką.

Mam na imię Basia, jestem pielęgniarką z 28-letnim stażem pracy, żoną oraz mamą czwórki wspaniałych dzieci. Jestem otwarta na ludzi, zawsze staram się im pomagać, najlepiej jak tylko potrafię. Przed wypadkiem pracowałam na oddziale opieki paliatywnej w Bielsku-Białej dojeżdżając do pracy blisko 50 km, doświadczenie i wiedzę wykorzystywałam pomagając chorym, szczególnie onkologicznie. Na co dzień opiekowałam się domem, dużym ogrodem, a także moją najmłodszą córeczką. W domu byłam też wsparciem dla mamy męża, która jest osobą z niepełnosprawnością, na wózku inwalidzkim. 4-ego sierpnia moje życie zmieniło się o 180 stopni – nieszczęśliwy wypadek, przez który straciłam prawą rękę, całkowicie uniemożliwił mi wykonywanie pracy zawodowej. Ze względu na to, że jestem osobą praworęczną, wykonywanie codziennych czynności stało się dla mnie bardzo trudne, a w niektórych przypadkach nawet niemożliwe. Teraz nie jestem w stanie pomagać mamie, a dodatkowo sama wymagam pomocy innych osób. Nie mogę także prowadzić samochodu, który jest moim jedynym środkiem transportu, bo w mojej miejscowości transport publiczny jest ograniczony. Bardzo lubię zajmować się ogrodem, kwiatami oraz gotowaniem. Mimo wypadku staram się wrócić do tego co było dla mnie małą codzienną przyjemnością, jednak nie jest to proste, obecnie wręcz niemożliwe. Rodzina i przyjaciele dają mi ogromne wsparcie, nadzieję i wiarę, że jeszcze może być normalnie. Jestem okaleczona – ale żyję. Wiem, że nie będę w pełni sprawna, ale się nie poddam. Koszty rehabilitacji i protezy przekraczają moje możliwości. Całkowity koszt leczenia wynosi 155 400 zł. Na pewno będzie to wymagać czasu, ale nadal chcę pracować jako pielęgniarka, chcę być potrzebna nie tylko mojej rodzinie, ale też i chorym.

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław
16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Barbara Plata

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na pierwszym zdjęciu około 40 letni mężczyzna siedzi na szpitalnym łóżku. Nie ma lewej ręki. W jego oczach widać zamyślenie. Na drugim zdjęciu ten sam mężczyzna siedzi na zewnątrz, ubrany w odblaskową, roboczą kurtkę i czapkę delikatnie się uśmiecha patrząc gdzieś w dal.

Marcin Kaczmarek

Mam na imię Marcin. Mieszkam w Zelewie, to mała wieś na Kaszubach. Moja najbliższa Rodzina to Siostra, na którą zawsze mogę liczyć. Nasi Rodzice zmarli, a ja dostałem w spadku gospodarstwo rolne po Wujku. Z wykształcenia jestem murarzem.
Podczas sianokosów miałem nieszczęśliwy wypadek, który całkowicie zmienił moje życie. Jedna z maszyn dosłownie wciągnęła mi rękę. Trafiłem do szpitala. Mimo próby podjętej podczas operacji nie udało się jej uratować.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu widzimy mężczyznę leżącego w szpitalnym łóżku, podłączonego do aparatury monitorującej czynności życiowe. Na drugim ten sam mężczyzna uśmiecha się i trzyma na rękach małą dziewczynkę.

Marek Słomiński

Marek za miesiąc będzie obchodził sześćdziesiąte czwarte urodziny. Przez wiele lat pracował jako palacz, a potem jako brukarz. W 2020 roku przeżył ogromną tragedię, śmierć żony. Od 2021 roku jest na rencie. Bardzo żywiołowy, empatyczny i kochany.
2 sierpnia 2025 roku bawiliśmy się na weselu w gronie rodzinnym. Niestety o 8 rano zabrano go do szpitala z powodu nagłego zatrzymania krążenia. Spędził kilka dni na oddziale wewnętrznym, ale jego stan się pogorszył, podłączyli respirator i przenieśli Marka na oddział intensywnej terapii.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu Mężczyzna jest podpięty do aparatury wspomagającej. Ma otwarte oczy. Na drugim zdjęciu mężczyzna siedzi i się uśmiecha.

Marcin Kuflowski

Marcin jest pozytywnym, spokojnym człowiekiem. To ogromny pasjonat sportu. Globalnie jest fanem piłki nożnej, a konkretniej klubu z Manchesteru. Natomiast lokalnie całym sercem za koszykarzami z wałbrzyskiego Górnika. W wolnym czasie chętnie spędza czas na świeżym powietrzu, szuka przeróżnych możliwości nowych aktywności. Uwielbia spacerować, to jego sposób na ładowanie energii.W drugiej połowie czerwca był na urlopie. Miło spędzał czas. Nic nie zwiastowało tego co się wydarzy. 21.06.2025 r. Wystarczyła krótka chwila nieuwagi, utracona równowaga…

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.