Skip links

Antoś Łukasik

Byliśmy bardzo szczęśliwi, urodziłam trzeciego synka Ignasia. W domu czekali na niego bracia, czteroletni Antoś i trzyletni Franek. Tego dnia usypiałam Ignasia, w pokoju obok bawili się chłopcy. Nawet nie zauważyłam, kiedy wymknęli się z domu. Mąż zajęty był pracą w gospodarstwie. Antoś z Frankiem niezauważeni przez nikogo, wymknęli się za budynek gospodarczy. Tam doszło do tragedii, nóżka Antosia wpadła w prasę hydrauliczną obornika.

Przeraźliwy krzyk i płacz, uraz nogi był bardzo poważny. Antoś został zabrany Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do Warszawy. W szpitalu niestety okazało się, że trzeba amputować stopę synka. W międzyczasie u synka wdała się sepsa, potrzebna była reamputacja podudzia.

Po miesiącu Antoś wyszedł ze szpitala. Całe szczęście wraca do zdrowia. Chcemy zapewnić Antosiowi profesjonalną rehabilitację i powrót do sprawności w stopniu największym, jaki jest możliwy. Jesteśmy pełni wiary i nadziei, że synek będzie dorastał wraz z braćmi, będzie chodził i jeździł na rowerze. Wierzymy, że nie będzie odstawał od rówieśników i będzie w pełni czerpał radość z dzieciństwa i dorastania. Marzymy, by Antoś wkroczył w przyszłości, w dorosłe życie, jako  samodzielny i maksymalnie sprawny mężczyzna, aby to spełniło się, potrzebujemy mnóstwo siły, wytrwałości oraz środków finansowych.

Dziękujemy Wszystkim za wsparcie!

Rodzice Antosia

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Antoś Łukasik

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na pierwszym zdjęciu około 40 letni mężczyzna siedzi na szpitalnym łóżku. Nie ma lewej ręki. W jego oczach widać zamyślenie. Na drugim zdjęciu ten sam mężczyzna siedzi na zewnątrz, ubrany w odblaskową, roboczą kurtkę i czapkę delikatnie się uśmiecha patrząc gdzieś w dal.

Marcin Kaczmarek

Mam na imię Marcin. Mieszkam w Zelewie, to mała wieś na Kaszubach. Moja najbliższa Rodzina to Siostra, na którą zawsze mogę liczyć. Nasi Rodzice zmarli, a ja dostałem w spadku gospodarstwo rolne po Wujku. Z wykształcenia jestem murarzem.
Podczas sianokosów miałem nieszczęśliwy wypadek, który całkowicie zmienił moje życie. Jedna z maszyn dosłownie wciągnęła mi rękę. Trafiłem do szpitala. Mimo próby podjętej podczas operacji nie udało się jej uratować.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu widzimy mężczyznę leżącego w szpitalnym łóżku, podłączonego do aparatury monitorującej czynności życiowe. Na drugim ten sam mężczyzna uśmiecha się i trzyma na rękach małą dziewczynkę.

Marek Słomiński

Marek za miesiąc będzie obchodził sześćdziesiąte czwarte urodziny. Przez wiele lat pracował jako palacz, a potem jako brukarz. W 2020 roku przeżył ogromną tragedię, śmierć żony. Od 2021 roku jest na rencie. Bardzo żywiołowy, empatyczny i kochany.
2 sierpnia 2025 roku bawiliśmy się na weselu w gronie rodzinnym. Niestety o 8 rano zabrano go do szpitala z powodu nagłego zatrzymania krążenia. Spędził kilka dni na oddziale wewnętrznym, ale jego stan się pogorszył, podłączyli respirator i przenieśli Marka na oddział intensywnej terapii.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu Mężczyzna jest podpięty do aparatury wspomagającej. Ma otwarte oczy. Na drugim zdjęciu mężczyzna siedzi i się uśmiecha.

Marcin Kuflowski

Marcin jest pozytywnym, spokojnym człowiekiem. To ogromny pasjonat sportu. Globalnie jest fanem piłki nożnej, a konkretniej klubu z Manchesteru. Natomiast lokalnie całym sercem za koszykarzami z wałbrzyskiego Górnika. W wolnym czasie chętnie spędza czas na świeżym powietrzu, szuka przeróżnych możliwości nowych aktywności. Uwielbia spacerować, to jego sposób na ładowanie energii.W drugiej połowie czerwca był na urlopie. Miło spędzał czas. Nic nie zwiastowało tego co się wydarzy. 21.06.2025 r. Wystarczyła krótka chwila nieuwagi, utracona równowaga…

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.