Skip links

Anna Chruściel

Obraz przedstawiający treść strony

Witam. Mam na imię Ania, mam 35 lat. Jeszcze niedawno wiodłam zupełnie normalne, spokojne życie. Praca i opieka nad dziećmi zajmowały mnie całkowicie. Ale w moim życiu wydarzyła się tragedia. Znalazłam się w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu… Z wypadku nie pamiętam nic. Może to dobrze. Ale jego skutki odczuwam na co dzień. Teraz to bliscy opiekują się mną. Jestem niezdolna do samodzielnej egzystencji. Cierpię patrząc jak mój 17 miesięczny synek mnie nie poznaje, bo z wesołej mamy, która uwielbiała się z nim bawić, brała na ręce, uśmiechała się, pozostał tylko cień kobiety. Dwójka moich nastoletnich dzieci musiała dorosnąć znacznie szybciej i przejąć opiekę nad domem, bratem i chorą mamą. Dzięki ogromnemu wsparciu mojego brata jakoś dajemy radę. Ale ja muszę jak najszybciej stanąć na nogi, wrócić do pracy i znów opiekować się najbliższymi. Potrzebuję środków na intensywną rehabilitację, żeby odzyskać zdrowie i siły. Mam dla kogo żyć i walczyć, jestem też mocno zdeterminowana, ale sama finansowo nie dam rady, potrzebuję Waszej pomocy.

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Anna Chruściel

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na zdjęciu po lewej stronie stoi mężczyzna w ciemnych okularach, najprawdopodobniej jest w trakcie zwiedzania. Na drugim zdjęciu ten sam mężczyzna siedzi na szpitalnym łóżku, z zamyśloną miną. Jest po amputacji lewego podudzia.

Janusz Strózik

Janusz to mężczyzna w sile wieku. Aktywny, ciągle w ruchu. Wraz ze swoją żoną uwielbiają poznawać nowe miejsca. Określają je jako wycieczki krajoznawcze. Jeżdżą zarówno po Polsce jak i za granicę.
Niestety od jakiegoś czasu choruje na cukrzyce. W ostatnim czasie choroba zaostrzyła swój przebieg. Janusz trafił do szpitala z poważnym stanem stopy cukrzycowej, starał się ją leczyć, ale bezskutecznie.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu po lewej stronie stoi uśmiechnięta młoda kobieta. Jest na statku. Na drugim zdjęciu ta sama kobieta leży w szpitalnym łóżku. Ma zamknięte oczy, ma podpiętą rurkę tracheostomijną.

Justyna Jachimowicz

Wraz z Justynką i Naszą córką Martynką mieszkamy w Kłodzku. Cenimy sobie spokój i życie rodzinne. Bardzo cieszyła się na powiększenie rodziny, nosiła pod serduszkiem Naszego Synka. Pracowała zawodowo, prowadząc własną działalność – firmę sprzedażową, co dawało jej ogromne poczucie satysfakcji i poczucie niezależności.
21.09.2025 roku Nasze życie się zatrzymało. W 29 tygodniu ciąży lekarze musieli natychmiast wykonać cesarskie cięcie by ratować życie obojga.

Dowiedz się więcej »
Na zdjęciu po lewej uśmiechnięty blondyn w czarnej koszuli patrzy się w obiektyw aparatu. Po prawej ten sam mężczyzna leżący w szpitalnym łóżku, podpięty do wielu urządzeń monitorujących funkcje życiowe.

Kamil Schipplock

Kamil, dla bliskich Simi to chodząca dusza towarzystwa. Gdzie się nie pojawi tam emanuje pozytywną energią. Bardzo lubi żarty i żarciki. Z zawodu jest kucharzem i w tym zawodzie realizuje się od wielu lat.
22 września 2025 roku Kamil wyszedł z domu na spacer. Dzięki temu, że to małe miasteczko znajomi zadzwonili z informacją, że coś się chyba z Nim dzieje i trzeba go zabrać do domu. Trudno mu było utrzymać równowagę, bełkotał. Szybko zabrałam go z ulicy i natychmiast wezwaliśmy pomoc.

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.