Skip links

Alina Worobij

Kobieta na wózku inwalidzkim siedzi na ławce w parku.

Od 2014 roku choruję na miażdżycę kończyn dolnych. Przeszłam wiele operacji i zabiegów, ale niestety rozwój choroby spowodował, że straciłam nogę. Dodatkowo choruję na boreliozę, która zaatakowała mi stawy. Mam wyciętą śledzionę, przez co mam uszkodzony żołądek, powikłania zakrzepowo-zatorowe i zmniejszoną odporność.  

Dzięki życzliwości znajomych mam dach nad głową. Mieszkam w małej kawalerce na drugim piętrze. Ponieważ na co dzień poruszam się na wózku, nie trudno sobie wyobrazić co znaczy dla mnie każde wyjście i powrót do domu. Dlatego nieczęsto wychodzę. Z zakupami pomaga mi córka i znajomi, bo nie dałabym rady codziennie pokonywać tych dwóch pięter, nie mówiąc już o wniesieniu zakupów na górę. Los jest bardzo przewrotny, bo kiedyś to ja pomagałam innym schorowanym ludziom robić zakupy i załatwiać różne sprawy, a teraz sama takiej pomocy potrzebuję. Po domu poruszam się jeżdżąc na pufie i skacząc na jednej nodze. Myślę, że w konsekwencji niebawem i ta noga odmówi mi posłuszeństwa.  

Pomimo nawarstwiających się kłopotów ze zdrowiem i problemów życia codziennego, ja wciąż mam marzenia. Niebawem zostanę babcią i chciałabym w pełni z tej roli korzystać. Chciałabym spacerować, cieszyć się życiem i być samodzielną osobą – dla jednych to tak niewiele, a dla mnie wszystko… Jedyną szansą na powrót do normalności jest dla mnie zakup protezy węglowej z kolanem i miękkim lejem. Jednak zakup takiej protezy pozostaje dla mnie w sferze marzeń, bo jej koszt jest ogromny. Nigdy o nic nikogo nie prosiłam.  Ale teraz proszę ludzi o dobrych sercach o pomoc i wpłatę chociaż 1zl bym mogła znów zacząć być samodzielna i cieszyć się z życia.  

Z góry bardzo dziękuję wszystkim, którzy zdecydują się mi pomoc.  

Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy 
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław

16 1020 5226 0000 6602 0635 0765 

z dopiskiem Alina Worobij

Poznaj pozostałych podopiecznych
Na pierwszym zdjęciu około 40 letni mężczyzna siedzi na szpitalnym łóżku. Nie ma lewej ręki. W jego oczach widać zamyślenie. Na drugim zdjęciu ten sam mężczyzna siedzi na zewnątrz, ubrany w odblaskową, roboczą kurtkę i czapkę delikatnie się uśmiecha patrząc gdzieś w dal.

Marcin Kaczmarek

Mam na imię Marcin. Mieszkam w Zelewie, to mała wieś na Kaszubach. Moja najbliższa Rodzina to Siostra, na którą zawsze mogę liczyć. Nasi Rodzice zmarli, a ja dostałem w spadku gospodarstwo rolne po Wujku. Z wykształcenia jestem murarzem.
Podczas sianokosów miałem nieszczęśliwy wypadek, który całkowicie zmienił moje życie. Jedna z maszyn dosłownie wciągnęła mi rękę. Trafiłem do szpitala. Mimo próby podjętej podczas operacji nie udało się jej uratować.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu widzimy mężczyznę leżącego w szpitalnym łóżku, podłączonego do aparatury monitorującej czynności życiowe. Na drugim ten sam mężczyzna uśmiecha się i trzyma na rękach małą dziewczynkę.

Marek Słomiński

Marek za miesiąc będzie obchodził sześćdziesiąte czwarte urodziny. Przez wiele lat pracował jako palacz, a potem jako brukarz. W 2020 roku przeżył ogromną tragedię, śmierć żony. Od 2021 roku jest na rencie. Bardzo żywiołowy, empatyczny i kochany.
2 sierpnia 2025 roku bawiliśmy się na weselu w gronie rodzinnym. Niestety o 8 rano zabrano go do szpitala z powodu nagłego zatrzymania krążenia. Spędził kilka dni na oddziale wewnętrznym, ale jego stan się pogorszył, podłączyli respirator i przenieśli Marka na oddział intensywnej terapii.

Dowiedz się więcej »
Na pierwszym zdjęciu Mężczyzna jest podpięty do aparatury wspomagającej. Ma otwarte oczy. Na drugim zdjęciu mężczyzna siedzi i się uśmiecha.

Marcin Kuflowski

Marcin jest pozytywnym, spokojnym człowiekiem. To ogromny pasjonat sportu. Globalnie jest fanem piłki nożnej, a konkretniej klubu z Manchesteru. Natomiast lokalnie całym sercem za koszykarzami z wałbrzyskiego Górnika. W wolnym czasie chętnie spędza czas na świeżym powietrzu, szuka przeróżnych możliwości nowych aktywności. Uwielbia spacerować, to jego sposób na ładowanie energii.W drugiej połowie czerwca był na urlopie. Miło spędzał czas. Nic nie zwiastowało tego co się wydarzy. 21.06.2025 r. Wystarczyła krótka chwila nieuwagi, utracona równowaga…

Dowiedz się więcej »
Ta strona korzysta z ciasteczek. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że akceptujesz ich użycie.