Spokojne, pełne szczęścia życie naszej rodziny legło w gruzach, gdy dowiedzieliśmy się o wypadku motocyklowym taty. Doznał on bardzo poważnych obrażeń, przez które codziennie cierpi… prosimy o pomoc. Wszystko zaczęło się 17 maja 2020 roku, gdy pijany kierowca wymusił pierwszeństwo i zderzył się czołowo z tatą, który jechał motocyklem. Liczne otarcia i rany głowy to nic w porównaniu z tym co miał nam zgotować los przez następny rok. Tata został przetransportowany do szpitala, gdzie postawiono diagnozę: znaczne rozejście spojenia łonowego (9cm), rozejście w stawach oraz liczne złamania. Podjęto się operacji zespolenia spojenia łonowego, lecz była tragiczna w skutkach, ponieważ blaszka spojeniowa uszkodziła pęcherz. Blaszka została zdjęta, ale trwale uszkodziła pęcherz, przez co tata ma założoną obustronną nefrostomię. Brak blaszki oznacza również ponowne rozejście spojenia łonowego, przez co tata ciągle cierpi. Minął już prawie rok, a tata jest w punkcie wyjścia, podczas tego czasu 7 razy przebywał w różnych szpitalach (w Olsztynie, Działdowie, Bartoszycach, Wejherowie oraz w Górowie Iławieckim, gdzie odmówili tacie pomocy). Przed wypadkiem tata dużo czasu spędzał aktywnie z moim trzyletnim bratem Dominikiem oraz ze mną. Łączył on swoją miłość do sportu z miłością do nas, częste wycieczki rowerowe, wycieczki motocyklowe, spływy kajakowe, to była codzienność. Poświęcał nam tyle czasu ile tylko mógł często angażując nas do współpracy oraz aktywności. Tata kochał pomagać ludziom, przez ponad 20 lat pracował w Straży Pożarnej, gdzie pomógł wielu osobom i był z tego dumny, lecz życie nie było łatwe, w 2017 tata doznał udaru mózgu, przez co z wielkim smutkiem musiał odejść na emeryturę. Teraz, po prawie roku bycia osobą niepełnosprawną ciężko mi poznać dawnego tatę, zamyka się w sobie, coraz rzadziej z nami rozmawia, przeżywa wewnętrzny kryzys, którym nie chce się dzielić, całe dnie leży i patrzy przez okno lub śpi. Tata wymaga całodniowej opieki (trzeba podawać mu jedzenie, myć, przebierać, prowadzić do toalety), troskliwie zajmuje się nim narzeczona, która już z trudem godzi opiekę nad bratem i tatą jednocześnie. Tata jest pod stałą opieką psychiatry oraz bierze silne leki wyciszające, uspokajające, antydepresanty oraz leki przeciwbólowe. Są takie dni, kiedy tata chce żyć, wsiada na wózek i stara się stawić czoła przeciwnościom losu, lecz są też takie dni, kiedy się poddaje, nic nie je, całe dnie śpi. Coraz częściej widzę, że szala przechyla się w drugą stronę, czuję, że tata się poddaje, a ma dla kogo żyć! Proszę Państwa o pomoc, dzięki której mój tata będzie mógł przejść bardzo skomplikowaną operację rekonstrukcji miednicy oraz rekonstrukcji pęcherza.
Pomóżmy mu wyzdrowieć, ta katastrofa trwa już prawie rok! Mój tata jest jeszcze młody, ma dopiero 44 lata, trzyletnie dziecko, w którego życiu chciałby uczestniczyć, zobaczyć jak dorasta, idzie do szkoły… ja dopiero wkraczam w dorosłe życie, chciałabym, żeby tata zobaczył jak odbieram prawo jazdy, kończę studia, by mógł mnie poprowadzić do ołtarza…
Jestem Emilia i mam 17 lat, piszę tę prośbę w imieniu całej rodziny, proszę pomóżcie nam…
Wpłać dowolną kwotę na rachunek Fundacji Moc Pomocy
ul. Litewska 2/68
51-354 Wrocław
16 1020 5226 0000 6602 0635 0765
z dopiskiem Krzysztof Pokrzywnicki